Ostatnio Premier League nie rozpieszcza, a momentami zaskakuje. Przykładem choćby wczoraj mecz Newcastle – Manchester. Dziś na tapetę biorę sobie chyba hit kolejki, jedynym „godnym rywalem” tego meczu jest spotkanie na White Hart Lane pomiędzy Tottenhamem a Lisami. Teraz natomiast skupmy się na spotkaniu przy Anfield.
Liverpool ostatnio raczej dalej niż bliżej upragnionej formy, ale punkty jakoś zbiera. W ciągu ostatni pięciu spotkań podopieczni Kloppa zdobyli 7 oczek, także wynik średni jak na taką drużynę, z takim trenerem i potencjałem w zespole. Arsenal ostatnio świetna forma, pomimo wstydliwej a wręcz haniebnej porażki na St. Mary’s aż 4:0, reszta meczy wygrana, co jednak trzeba przyznać Kanonierom gorzej idzie gra na wyjazdach. Ostatni raz na Anfield wygrali ponad 3 lata temu, ale bramki mimo wszystko zazwyczaj strzelają. Czysto statystycznie w 4/5 ost. meczach H2H padał BTS.
Dla mnie gra w tym meczu 1X2 nie wchodzi w grę, bo po prostu ciężko oszacować jaki będzie wynik, aczkolwiek wydaje mi się, że bramki powinny być po obu stronach. Arsenal ostatnio niezła forma, mimo iż jest to wyjazd to gola powinni strzelić, choćby z racji sporych braków w Liverpoolu. W dalszym ciągu zabraknie tam Martina Skrtela, Dejana Lovrena, Joe’a Gomeza, Jona Flanagana, Philippe’a Coutinho, Daniela Sturridge’a, Danny’ego Ingsa i Divocka Origiego. Braki ogromne. Co do Liverpoolu, z przodu ta gra mimo wszystko jakoś wygląda, do tego grają na własnym stadionie, a przeciwko takiemu rywalowi – obecnemu liderowi – zawsze motywacja jest ogromna.
godz. 21:00; Liverpool – Arsenal; typ: BTTS; kurs: 1,72; bet365