Ostatni mecz w niedzielę zostanie rozegrany na Britannia Stadium. Stoke zmierzy się z drużyną Brendana Rogersa – Liverpoolem. The Reds będą mieli okazję od rewanżu za ogromny blamaż z maja, gdzie przegrali z ekipą Garncarzy aż 6:1.
Stoke nie miało ostatnio zbyt ciężkich rywali w meczach przedsezonowych. Wygrali tylko z Singapur XI (2:0) i z Wrexham (0:6), a przegrali kolejno z Brentfor, Koeln i Porto. W trzech ostatnich meczach strzelili zaledwie jedną bramkę, tracąc przy tym aż siedem. Nie wróży to dobrze przed niedzielnym meczem.
Liverpool prezentuje dobrą formę, ale mimo wszystko podobnie jak Stoke nie mieli wymagających drużyn, bo ciężko nazwać taką HJK, Brisbane Roar czy Swindon. Mimo wszystko wygrali cztery z pięciu meczy. Jeśli chodzi o grę na Britannia Stadium, grają dosłownie w kratkę. Od 5 lat na stadionie Garncarzy nie było remisu, kiedy Ci grali z Liverpoolem. Wygrywali na zmianę z The Reds. Ostatnio przegrali 6:1, więc wychodzi na to, że teraz powinni wygrać… Oczywiście, żartuje 😉 Nie powinniśmy się przejmować taką zależnością.
Jeśli do faktu, iż formy obu zespołów są raczej przeciwne (mając na myśli, że to LFC ma lepszą formę), dodamy to, że Liverpool dokonał jednych z lepszych transferów w tym okienku – dotychczas. Jak dla mnie najlepsze transfery, zaraz po Manchesterze United. Sprowadzili Roberto Firmino, Christiana Benteke, Dannego Ingsa, Jamesa Milnera i jeszcze paru innych zawodników. Jestem zdania, że przynajmniej paru z nich poprawi jakość gry Liverpoolu. Co do meczu, jeśli Brendan odrobił lekcje z zeszłego roku, na pewno nie da się ponownie tak skompromitować, a nawet myślę, że są w stanie wygrać jeśli zagrają na swoim przyzwoitym poziomie. Na Britannia zawsze gra się ciężko, dlatego podpieram się zwrotem w przypadku remisu, jak będzie okaże się jutro.
[sc:bet365]godz. 17:00: Stoke – Liverpool, Typ: 2 DNB, Kurs: 1,57
Powodzenia, Dobi 😉