Niestety, nie widzę kolejnego spotkania Arsenalu na dobrym poziomie. Z Evertonem zagrali już na pewno nie tak dobrze jak choćby z Bayernem czy Manchesterem. W pucharze skład był zgoła inny niż ligowy, co wcale nie usprawiedliwia Kanonierów przed haniebną porażką z dużo niżej notowanym rywalem. Do tego wypadła cała prawa flanka. Nie ma Ramseya, Ox’a ani Walcotta, zabraknie też Artety. W Swansea brak kontuzji czy pauz. Widać to, co opisywałem przy meczu z Toffees, podopiecznym Wengera powoli zaczyna brakować paliwa po tych ciężkich meczach, a w głowach prócz sobotniego meczu arcyważny mecz w Monachium w Lidze Mistrzów. Oprócz zmęczenia dochodzi to co, co roku czyli zaczyna się szpital. Dodatkowo Walia to nie jest łatwy teren. Punkty potraciły tam takie marki jak w/w Everton, Tottenham czy Manchester United, a Arsenalowi bądź co bądź nigdy nie grało się łatwo z Łabędziami. Pamiętam jak dziś mecz sprzed roku, gdzie Londyńczycy wygrywali nagle gol dla Swansea, wszedł Gomis i pozamiatał i skończyło się 2:1. Spotkanie z rundy wiosennej ubiegłego roku, również należało do Swansea mimo olbrzymiej dominacji Kanonierów, a tym, który zapewnił 3 punkty Walijczykom był nie kto inny jak Gomis. Gospodarze ostatnio nie porywają swoją grą, aczkolwiek wygrana w pucharze nad The Villans mogła trochę podnieść morale w drużynie po słabszych wynikach. Co jak co, ale w tym meczu, na własnym obiekcie, z osłabionym Arsenalem, który w perspektywie paru dni ma ogromnie ważny mecz w Monachium, nie powinni przegrać, zwłaszcza, że Kanonierów za remis w Walii nikt karcić raczej nie będzie. 😉
godz. 16:00; Swansea – Arsenal; typ: 1X; kurs: 2,10