Zastępujący na konferencji prasowej po meczu Korony z Górnikiem Łęczna trenera kielczan Ryszarda Tarasiewicza asystent Jarosław Wielgus musiał sporo tłumaczyć się z trzeciej rzędu porażki w zmaganiach grupy spadkowej.
– To nie jest tak, że nie chcemy. Nie możemy zarzucić piłkarzom braku zaangażowania, bo dążyli do zmiany rezultatu. Próbowaliśmy budować te akcje. Bramka na 2:1 o tym świadczy. Nadziewaliśmy się na kontry, ale dlatego, że chcieliśmy za wszelką ceną coś strzelić – podkreślił Wielgus, cytowany przez oficjalną stronę Korony Kielce.
– Szczególnie pierwsza minuta ustawiła przebieg spotkania. Stracona bramka po rożnym może nie tyle wybiła nas z rytmu, co utrudniła realizację złożeń przedmeczowych. Chcieliśmy zdominować rywala od początku, ale już w pierwszej minucie straciliśmy gola – przyznał asystent Tarasiewicza.
– Po tym jak Jacek Kiełb zdobył bramkę mieliśmy jeszcze 15 minut na odrobienie. Niestety kolejny nasz błąd spowodował utratę bramki. Chyba było to zasłużone zwycięstwo Górnika. Czekają nas teraz cztery bardzo ważne mecze – dodał Wielgus.
Korona po przegranej z Górnikiem Łęczna nadal ma tylko punkt przewagi nad otwierającym strefę spadkową Zawiszą. Kielczanie w najbliższy weekend zagrają na wyjeździe z Cracovią.