Po przeszło rocznej przerwie ponownie na boiskach ekstraklasy pojawił się Andrzej Witan. We wtorek w meczu z Śląskiem Wrocław zastąpił kontuzjowanego Sebastiana Nowaka.
Rezerwowy do tej pory golkiper „Słoni” przyznawał, że z tego powodu nie czuł tremy. – Więcej było emocji. Do pierwszej jedenastki wskoczyłem niespodziewanie. Szkoda, że nie wygraliśmy. Z drugiej strony zdobyliśmy punkt, który trzeba szanować. Może w kolejnym meczu przed własną publicznością wywalczymy komplet – twierdzi bramkarz w rozmowie z oficjalną stroną beniaminka.
Zawodnik przekonywał, że nie miał kłopotów z komunikacją, z kolegami. – Do tej pory w bramce zawsze stał Sebastian. On bardzo dobrze się rozumiał z resztą zespołu. Musiałem go zastąpić, to zawsze obarczone jest pewnym ryzykiem. Liczyli się z nim chłopaki. Na szczęście wszystko było w porządku. Poważniejszych błędów uniknąłem – uważa piłkarz.
Teraz przed Witanem i jego kolegami kolejny mecz. Jutro na wyjeździe zmierzą się z Zagłębiem Lubin. – Wiem, że nie będzie łatwo, ale wybieramy się tam po trzy punkty – dodaje.
Wtorkowe spotkanie dla bramkarza „Słoni” było trzynastym w ekstraklasie. Ostatnio zagrał w niej 9 listopada 2014 roku w spotkaniu Zawiszy Bydgoszcz z Górnikiem Zabrze.