Wygraj z Zarzecznym i walcz o 4 miliony złotych!

Zarzeczny Typuje Betsson 6: Nie daj szans krupierowi!

Lata temu kiedy byłem jeszcze młodym chłopakiem, trafiłem do Bytomia. I jakoś tak dziwnym trafem – nocą – do tamtejszego kasyna. W środku był jeden łysy, starszy pan, który cały czas wygrywał. Szybko go rozpoznałem – Jan Liberda, najlepszy gracz w dziejach Polonii bytomskiej, mistrz Polski i król strzelców ligi, reprezentant, ten, który uciszył Maracanę itp. Legenda. I ciął w ruletkę, o której pojęcie miałem niewielkie, jedynie lektura Jacka Londona (Bellew Zawierucha) dopowiadała w głowie, że można i w tej, niby kompletnie losowej grze coś wykombinować. I jak patrzyłem na Liberdę – zaczynałem się w tym upewniać.

Szybko powiedział mi, że ma system, no i zakaz wstępu do większości kasyn w Europie – bo za wiele wygrywa. Uprzejmy zakaz, ale stanowczy. No więc ciekaw byłem co i zacz, noc długa, z godziny na godzinę stos żetonów przed nim rósł a z radości opowiadał… Zapamiętałem jeden układ cyfr, który do dziś zawsze (!) daje mi wygraną (zabieram do kasyna w Wawie dziewczyny czasem, żeby się popisać), ale najważniejsza była zasada główna – stawiaj tyle żetonów, żeby odwróciły się w tej grze role. Żeby to krupier miał problem gdzie trafić, a nie ty! Ty masz tylko obserwować i zbierać. I grać. No, ale najpierw to do takiej gry trzeba mieć pieniądze i to dużo!

Przypomniała mi się ta wskazówka Liberdy, kiedy zerknąłem na wyniki ostatniej naszej gry. Na sześć meczów trafiłem łatwo cztery – dwa Manchestery, Arsenal i Chelsea. Położyłem się zaś na obu, w których grali średniacy – Palace, Młoty, Brom i bodaj Sunderland. Nic dziwnego, dół i środek to kompletna zagadka kiedy kto odpali. Gdy raz z sympatii (Gascoigne, Keagan, Shearer) postawiłem na Newcastle u siebie, był łomot, a kiedy ich nie było w zestawie – walnęli aż sześć brameczek! No i mam taką zagwozdkę co tydzień, a mam – tylko jeden żeton! Niezgodnie z Prawem Liberdy. Mogę postawić jedną opcję i ściskać kciuki za siebie, by nie wyjść na durnia kompletnego.

Ale wy? Wy możecie podpierać, mnożyć, grać trzydrogowo – jeśli macie kasę. Wy możecie Prawo Liberdy wprowadzać w czyn – inwestując więcej, zgarniać częściej (bo zawsze to i Jasiu nie zgarniał, być może zresztą dla zmyłki).

Jasne, kosztuje, ale jak mawiano przed wojną – małe pieniądze kiepska zabawa.

No więc w drodze po milion euro warto zainwestować kilka tysięcy i nie bać się, że ktoś nawali, przewidzieć i nawalankę!

Ale krupier nie gapa, często zmienia grę, kto inny rzuca kulką itd. Nie pokaże wszystkich numerów, w Vegas widziałem jak unieważniał wygrane zakłady – multum sposobów. U nas jest takim utrudnieniem to, iż… w tej serii, w szóstce par nie znajdziemy ani City, ani United (derby, stawiam MU), ani Liverpoolu (a wreszcie wygra, pod Kloppem, okazale, tak czuję). Mamy natomiast mnóstwo par aż tak wyrównanych, że i Sherlock z pomocą drogiego Watsona potrzebowałby wypalić wiele fajek. No, ale wy, oprócz kasy, powinniście mieć i intuicję. Teraz będzie niezbędna!

Aston Villa – Swansea 3:1

Przestałem już wierzyć w Fabiańskiego i Walijczyków, zresztą tylu ich w walijskiej ekipie co kot napłakał, zresztą Villa coś w końcu MUSI wygrać.

Leicester – Crystal Palace 2:0

Cały czas nie doceniam chyba tych Lisów, a przeceniam Palace (bo bardziej znany menedżer i tyle). No dobra, niech szybki Vardy dalej strzela, zwłaszcza że coraz większym rarytasem jest trafiający biały Anglik. No, ale to byłe miejsce Linekera.

Norwich – West Brom 1:0

Uparcie na gospodarzy dzisiaj, bo tydzień temu Kanarki całkiem nieźle – wbrew wynikowi – fruwały na St James (Sroczki jednak sprytniejsze, w przyrodzie znane złodziejki). No i bramkarz, niezły, swoje wpuścił.

Stoke – Watford 2:0

Gospodarze raz jeszcze! Stoke się już chyba odblokowało, a Watford oglądałem z Arsenalem – poziom Championship…

West Ham – Chelsea 1:3

Mou, czyli rzucam się w prawo! Jak zerkniecie w tabelę, to na dziś jest to mecz o miejsce w nowej edycji Champions League i w tym jednym meczu goście mogą odrobić aż połowę strat do czwartej lokaty! W Kijowie się nie zmęczyli.

Arsenal – Everton 2:2

No, gdzieś muszę się zaczaić, Kanonierzy grają ładnie, ale to im trafiają się dziwne wpadki – za taką, po ograniu Bayernu, uznałbym remis teraz. Zresztą tyle mi już nawygrywali, że niech teraz dla Pana Pawła zremisują!

I czekamy spokojnie. Tylko ku pamięci – tak grajcie, żeby to piłkarze mieli problem o czym mogliście zapomnieć…
(źrodło: betsson.com)