Michał Żyro powiedział, że miał dużo szczęścia w sytuacji, po której zdobył bramkę w dzisiejszym meczu z Zawiszą Bydgoszcz. Jego drużyna pokonała przed własną publicznością bydgoski klub 2:0.
– Zawisza zagrał dobrze. Rywale postawili nam trudne warunki. W Warszawie zawsze w pierwszych połowach goście bardzo się starają, a potem często braknie im sił. Miałem dużo szczęścia, że udało mi się wpakować piłkę do bramki. Trener oczekuje ode mnie i Michała Kucharczyka, żebyśmy grali ofensywnie i zdobywali bramki. Na obozie przygotowawczym pokazano nam statystykę, z której wynikało, że 60 % czy nawet 70% naszych bramek padło po akcjach z udziałem skrzydłowych – powiedział 22-letni gracz.
Żyro pokonał Grzegorza Sandomierskiego w 57. minucie gry. Osiem minut później wynik spotkania ustalił Michał Kucharczyk.
– Nie mogłem zagrać z Lechią, bo nie byłem przygotowany. Nie mam o to do nikogo pretensji. To, że gdańska drużyna przegrała w tej kolejce ze Śląskiem 0:3 nie jest niczym zaskakującym. Często drużyny po spotkaniach z nami nie mają sił w następnym meczu i przegrywają – dodał skrzydłowy Legii.
Dla pomocnika stołcznego klubu, gol zdobyty w meczu z Zawiszą był piątym w tym sezonie w lidze. Żyro w bieżących rozgrywkach Ekstraklasy wystąpił 18 razy.
Pytany o to, jak na postawę Legii wpłynęło spotkanie z prezesem Bogusławem Leśnodorskim odpowiedział: – Prezes ma prawo do tego, żeby spotkać się z zawodnikami. To normalne. W wielu klubach tak to wygląda. Jeżeli prezes ma pretensje lub chce pochwalić zawodników to robi spotkania z drużyną. W każdym meczu walczymy i chcemy zostawić serce na boisku. Dzisiaj też tak było.
– To, że poprawił się stan murawy ma dla nas znaczenie. Pierwsze miesiące były trudne dla naszych nóg. Teraz jest lepiej i łatwiej będzie nam grać w naszym stylu, czyli rozgrywać piłkę po ziemi w szybkim tempie – stwierdził Żyro.