Szkoleniowiec Korony Kielce Ryszard Tarasiewicz po remisie 2:2 w Bełchatowie miał pretensje do swoich podopiecznych, że dopuścili do bardzo nerwowej końcówki, która mogła źle się skończyć dla „złocisto-krwistych”.
– Na pewno nie jest to przyjemna sytuacja dla Bełchatowa. Wiedzieliśmy, że GKS cały czas liczył na zwycięstwo, bo dawało mu ono realne szanse na utrzymanie. Powiedziałem zawodnikom, że dopóki rezultat będzie niekorzystny dla Bełchatowa, a taki był do 90. minuty, musimy grać spokojnie, z wyrachowaniem – wyznał Tarasiewicz cytowany przez oficjalną stronę klubu z Bełchatowa.
– Nie można dopuszczać do takiej sytuacji, jaka miała miejsce w końcówce. Tym bardziej, że przez ostatnie dziesięć minut Bełchatów grał na trzech obrońców. W tym czasie powinniśmy wykorzystać jakąś okazję i strzelić drugą bramkę – podkreślił szkoleniowiec Korony.
– Zamiast tego straciliśmy gola. Na szczęście nie był to jeszcze koniec meczu. Ostatecznie można powiedzieć, że dom się spalił, ale uratowaliśmy meble i gramy w piątek bardzo ważny mecz – barwnie podsumował Tarasiewicz.
Korona w meczu ostatniej kolejki zmierzy się przed własną publicznością z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Kielczanie nie mogą tego spotkania przegrać jeśli chcą się utrzymać.