Wisła Kraków wygrała na wyjeździe z Ruchem Chorzów 3:2 w ramach 29. kolejki Ekstraklasy. Tuż po zakończeniu rywalizacji kapitan „Białej Gwiazdy”, Arkadiusz Głowacki nie krył zadowolenia z korzystnego rezultatu.
Dla podopiecznych Dariusz Wdowczyka było to trzecie zwycięstwo z rzędu. Krakowianie pokonali wcześniej Termalikę Bruk-Bet Nieciecza oraz Jagiellonię Białystok. Jednak wydaje się, że spotkanie z „Niebieskimi” kosztowało najwięcej sił. – Nie możemy myśleć, że wszystkie spotkania będą takie, jak te z Jagiellonią. Nie – są takie mecze, kiedy są problemy, dziś było ich sporo. Gramy ofensywnie, często przez to, że staramy się grać wysoko, dajemy szansę przeciwnikowi, który uwielbia grać z kontry. Takim zawodnikiem jest właśnie Lipski, a w kontrach Ruch jest naprawdę groźny. We fragmentach gry, w których nie udawało nam sie neutralizować Lipskiego, mieliśmy spore problemy – powiedział 37-latek, cytowany przez oficjalną klubową stronę internetową.
– Myślę, że nie ma sensu oceniać naszych szans na awans do grupy mistrzowskiej. Naprawdę tylko dobra praca i koncentracja na zadaniach, które mamy wykonać w meczu to jedyna recepta na to, żeby dobrze wypaść w ostatnim spotkaniu. Byłoby świetnie kontynuować tę serię. Na razie wygraliśmy trzy mecze z rzędu, jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. Czujemy, że wiara w siebie w końcu wróciła. W takich momentach chce się rozgrywać kolejne spotkania, to napawa optymizmem – dodał.
Kapitan Wisły Kraków wypowiedział się również na temat rzutu karnego, który został podyktowany w końcówce spotkania po jego przewinieniu na Rafale Grodzickim. Strzał Patryka Lipskiego z jedenastu metrów został jednak obroniony przez Michała Miśkiewicza. – Pewnie, że nie było karnego. Nie chcę komentować pracy sędziego, ale był on niekonsekwentny. Chwilę wcześniej w drugim polu karnym bramkarz gości zdemolował Rafaela Crivellaro, bez żadnych konsekwencji. A w tej sytuacji to ja pierwszy atakowałem piłkę, pierwszy wyskoczyłem do głowy. Po tej decyzji sędziego można było upaść na kolana i płakać, na szczęście „Misiek” zrobił wspaniałą robotę i dalej walczymy o czołową ósemkę – zakończył.