Wszystkie mecze zakwalifikowane przeze mnie jako pewniaki w 12. kolejce Bundesligi rozgrywane były w sobotnie wczesne popołudnie. Do przerwy wszystko układało się idealnie. Bayern prowadził z Hoffenheim 2:0 (typowałem wygraną Bawarczyków z handicapem), Gladbach wygrywało z Eintrachtem 1:0 (obstawiałem wygraną Gladbach), a Dortmund prowadził w Paderborn 2:0. Niestety drugie połowy wstrząsnęły obiema Borussiami. Źrebaki uległy ostatecznie Eintrachtowi po słabym w swoim wykonaniu meczu 1:3, a Dortmund ostatecznie podzielił się punktami z Paderbornem i i sędzią Starkiem. Z 3/3 zrobiło się lichutkie 1/3. O wiele lepiej poszło za to typowanie kategorii „Ryzyk-Fizyk”. Z 5 wybranych spotkań poprawnie wskazałem rozstrzygnięcia w 4 spotkaniach: wygraną Leverkusen w Hanowerze, bts w Mainz i Gelsenkirchen i under w Hamburgu. Ogółem mój bilans po 12 kolejkach wynosi 20/37, czyli 54,05%. Walczymy o 60%.
Dobra, lecimy z 13. kolejką. Do gry wybieram spotkania Werderu z Paderborn, Bayeru z Kolonią i Wolfsburga z Mönchengladbach.
(DOMNIEMANE) PEWNIAKI
Werder Brema – SC Paderborn under 2,5 (2.10)
Informacje kadrowe i przypuszczalne składy:
Najważniejszym ubytkiem w składzie Werderu jest bez wątpienia brak Franco di Santo. Bez niego trudno bremeńczykom o gole. Pierwsza linia w postaci Petersena, który kompletnie zapomniał, jak się strzela bramki i Hajrovicia, który w zapowiedziach Eichina miał być mieszanką de Bruyne’a i Hunta, a póki co wygląda bardziej na miks Elii z Obraniakiem, nawet na beniaminku nie robi większego wrażenia. Być może szansę w większym wymiarze czasu otrzyma w końcu odstawiony na bocznicę przez Skripnika Davie Selke. Dodatkowo Werderowi wypadają jeszcze ze składu dwaj podstawowi boczni obrońcy pauzujący za kartki – kapitan Clemens Fritz i Santiago Garcia. Ich miejsce zająć powinni Theodor Gebre Selassie (na prawej) i Luca Caldirola na lewej, choć w mediach niemieckich pojawiają się głosy, że szansę na lewej stronie defensywy może jednak dostać debiutant z drużyny amatorów – Janek Sternberg. Bardzo ważną i dobrą informacją dla Werderu jest natomiast powrót do składu Sebastiana Prödla.
Ubytki kadrowe trzeba także odnotować po stronie Paderborn i to także w defensywie. Nie zagra podstawowy prawy obrońca Jens Wemmer (notabene były piłkarz Werderu), który powoli dochodzi do siebie po kontuzji a pod sporym znakiem zapytania stoi występ etatowego środkowego obrońcy – Uwe Hünemeiera, który jest chory i do czwartku nie trenował z zespołem.
Werder: Wolf – Gebre Selassie, Prödl, Galvez, Caldirola – Kroos – Makiadi, Bartels – Junozović – Petersen, Hajrović
Paderborn: Kruse – Heinloth, Strohdiek, Lopez, Brückner – Ziegler – Koc, Bakalorz, Vrancic, Stoppelkamp – Kachunga
Statystyka:
Będzie to pierwsze ligowe starcie obu drużyn w historii Bundesligi, możemy się zatem opierać jedynie na wydarzeniach bieżącego sezonu. Z ostatnich 7 meczów Werderu aż 6 kończyło się underem. Ponadto tylko w jednym z pięciu dotychczas rozegranych meczów w Bremie Werder strzelił więcej niż jednego gola. Paderborn z kolei w 3 z 4 ostatnich meczów wyjazdowych nie potrafiło zdobyć ani jednej bramki, w tym w dwóch ostatnich spotkaniach z Augsburgiem i Hoffenheim.
Analiza i typ:
Obie drużyny ze sporymi ubytkami w defensywie, ale i z ofensywami, które wielkiej szkody rywalom zrobić nie potrafią. Werder w Hamburgu bez di Santo wyglądał fatalnie z przodu. Paderborn przyjedzie do Bremy stanąć twardo z tyłu i liczyć na kontry. Pytanie zatem, czy gospodarze poradzą sobie z atakiem pozycyjnym. Każda kolejna minuta bez gola będzie gospodarzom coraz bardziej ciążyć i coraz bardziej zbliżać gości do sukcesu. Jednocześnie gospodarze mają świadomość, jak wielki ciężar gatunkowy spoczywa na wyniku tego meczu. Mimo 16 uzbieranych punktów Paderborn wciąż uznawany jest za kandydata do spadku i Werder w żadnym wypadku nie może sobie pozwolić na niekontrolowaną ofensywę w tym meczu, bo porażka postawi go w arcytrudnej sytuacji w tabeli. Spodziewam się zatem meczu podobnego, jaki oglądaliśmy w przypadku starcia Bremy z Kolonią. Chyba, że któryś z zespołów zdobędzie bramkę w pierwszych 30 minutach. Wówczas wszelkie założenia taktyczne obu zespołów mogą wziąć w łeb, a mecz może się przerodzić w wymianę ciosów pod obiema bramkami. Zakładam jednak, że taki scenariusz jest mało prawdopodobny.
Bayer Leverkusen – FC Köln 1 (1.45)
Informacje kadrowe i przypuszczalne składy:
Wśród gospodarzy zabraknie zawodników defensywnych, a wśród gości dla odmiany ofensywnych. Trener Schmidt nie skorzysta w tym meczu z prawego obrońcy Donatiego i środkowego Papadopoulosa, a także z defensywnego pomocnika Reinartza, ale do pierwszego składu powraca wreszcie Castro i ubytki te nie będą dla trenera gospodarzy zbyt wielkim problemem. Goście natomiast mają spore kłopoty z prawym skrzydłem. Nominalny prawoskrzydłowy – Risse dopiero co wznowił trening biegowy po urazie, w podobnej sytuacji jest Japończyk Nagasawa, a na szpicy nie będzie mógł zagrać Zoller. To sprawia, że po raz kolejny Pawła Olkowskiego powinniśmy zobaczyć na pozycji prawoskrzydłowego, także po to, by wykorzystywał swoją szybkość w kontratakach, na które kolończycy z pewnością się nastawią. Różne źródła awizują ponadto obecność w podstawowym składzie Artura Matuszczyka.
Bayer: Leno – Jedvaj, Toprak, Spahic, Wendell – Bender, Castro – Bellarabi, Calhanoglu, Son – Kieβling
Köln: Horn – Brecko, Mavraj, Wimmer, Hector – Lehmann, Vogt, Matuszczyk – Olkowski, Svento – Ujah
Statystyka:
W 10 ostatnich meczach w Leverkusen Bayern wygrał z Kolonią aż 8 razy, raz zremisował i raz przegrał. Problem w tym, że ta porażka miała miejsce w ostatnim spotkaniu obu zespołów. Werkself przeważała, stwarzała sytuację, ale goście wyprowadzali bardzo groźne kontry i wygrali ostatecznie 4:1. W bieżącym sezonie Bundesligi Leverkusen jest w domu niepokonane, a w 3 z 6 rozegranych na BayArena meczów nie dała sobie strzelić ani jednego gola. Kolonia z kolei wygrała dwa ostatnie mecze na wyjeździe – z Bremą i Hoffenheim – trudno jednak siłę obu zespołów porównać z mocą ofensywną Leverkusen. Dla gospodarzy dobry omen to powrót do składu Castro. W barwach Leverkusen brał udział w 4 meczach z Kolonią i żadnego nie przegrał (3 wygrane i jeden remis).
Analiza i typ:
Mecz derbowy, co może wpłynąć na poczynania obu zespołów. Siła ofensywna Leverkusen jest o wiele mocniejsza od siły rywala, który na dodatek najprawdopodobniej wyjdzie na ten mecz z trzema defensywnymi pomocnikami w środku, co dobitnie nakreśla pomysł Stögera na ten mecz. W ostatnim czasie Leverkusen stosunkowo często gra „na zero” z przodu, ale nie zdarzyło się jeszcze w tym sezonie, by dwa razy z rzędu skończyło mecz bez zdobyczy bramkowej. Nie udało się we środę pokonać bramkarza Monaco, więc Horn musi się mieć na baczności. Jestem też przekonany, że jeśli już Leverkusen wyjdzie w tym meczu na prowadzenie, to goście nie będą już w stanie odwrócić losów meczu. Derby dla Leverkusen.
VfL Wolfsburg – Borussia Mönchengladbach obie strzelą (1,55)
Informacje kadrowe i przypuszczalne składy:
Podstawową zagadką dotyczącą Wolfsburga pozostaje obsada boków obrony. Prasa awizuje, że do gry przewidziany jest już Ricardo Rodriguez, ale nie było go jednak nawet na ławce w meczu LE z Evertonem. Z kolei Jung na ławce był, ale na boisko nie został wpuszczony. To ważne, bo duet Jung – Rodriguez na bokach to „jakiś zupełnie inny poziom” niż Träsch – Schäfer. Junga może jeszcze ewentualnie zastąpić nominalny skrzydłowy Vieirinha, ale mocno wątpliwe, by Hecking zdecydował się go wypuścić na Herrmanna, tym bardziej, że nie zagra w tym spotkaniu Luiz Gustavo, który musi pauzować za nadmiar kartek, przez co szansę powinien otrzymać (nie, niestety nie Klich…) Junior Malanda. Pytanie także, czy na szpicy zobaczymy grającego w ostatnim czasie coraz lepiej i strzelającego coraz więcej goli Bendtnera, czy jednak Olicia. Większość mediów twierdzi, że Olic, ale trudno wyrokować, jaka będzie decyzja Heckinga.
Favre natomiast nie będzie mógł skorzystać z Xhaki, który podobnie jak Luiz Gustavo będzie pauzował za kartki. Wraca jednak Kramer i o ile nie będzie zagrywał długich piłek do tyłu, to powinien być wzmocnieniem środka pola… Pozostali gracze Gladbach są do dyspozycji Favre’a tym bardziej, że w meczu LE przeciwko Villareal wystawił on w dużej mierze rezerwowy skład, oszczędzając m.in. Stranzla, Kramera, Hahna, Herrmanna czy Kruse.
Wolfsburg: Benaglio – Jung, Naldo, Knoche, Rodriguez – Guliavogui, Malanda – de Bruyne, Hunt, Perisic – Olić
Gladbach: Sommer – Korb, Jantschke, Stranzl, Dominguez – Kramer, Nordtveit – Hahn, Herrmann – Raffael, Kruse
Statystyka:
W meczach obu drużyn pada z reguły sporo goli. W ostatnich trzech spotkaniach padło ich 12 (w każdym po 4), a co ważne – każdorazowo oba zespoły trafiały do bramki rywala. Ogółem z 11 ostatnich pojedynków ligowych tylko 3 zakończyły się wynikiem, w którym tylko jedna strona strzelała gola bądź gole. Wolfsburg strzela średnio 2 gole na mecz, Gladbach nieco ponad jednego, za to Borussii znacznie trudniej tego gola strzelić. (9 bramek straconych przy 12 Wolfsburga). Zarówno Wilki jak i Źrebaki słyną z miłej dla oka, ofensywnej gry i w klasyfikacji kreowanych sytuacji są w górnej połówce ligi. Nie sugerujcie się wynikiem Wolfsburga z LE z Evertonem. Owszem, Wilki przegrały u siebie 0:2, ale oddali… 38 strzałów na bramkę rywala, co jest rekordem LE. Sam de Bruyne na bramkę Anglików uderzał aż 11 razy. Goście obie bramki strzelili po kontrach. Zresztą, co tu dużo mówić, Wolfsburg tylko w jednym meczu w tym sezonie w Bundeslidze nie strzelił bramki – w Berlinie przeciwko Hertcie. Borussia w tej statystyce też nie wygląda źle, bo pustych przelotów w BL zanotowała tylko 3.
Analiza i typ:
Duża ofensywna siła ofensywna po obu stronach. Sytuacji nie powinno brakować i wydaje mi się, że nienajgorszym pomysłem może też być postawienie w tym meczu na over 2,5. Nie wierzę, by Wolfsburg po meczu na zero z Evertonem znów nie trafił do bramki rywala. Z kolei wszyscy najważniejsi ofensywni gracze BMG (Herrmann, Hahn, Kruse) dostali od Favre’a we czwartek wolne i powinno to zaprocentować w niedzielnym spotkaniu na Volkswagen Arena.
RYZYK – FIZYK
Co poza wspomnianymi meczami? Łatwo nie będzie, bo nie mam w ten weekend przekonania do pozostałych spotkań. Oczywiście, handicap na Bayern w Berlinie to norma, a kurs także dość zachęcający (ok. 1,50). Myślałem także o wygranej Dortmundu we Frankfurcie, choć przyznaję, że po wygranej Eintrachtu w Mönchengladbach i tylko remisie Dortmundu w Paderborn wielkiego przekonania do tego typu bym nie miał (ok 1.55). Dobrym typem moim zdaniem będzie under w Augsburgu (1.85). Ani jedni, ani drudzy skuecznością pod bramką rywala raczej nie grzeszą, a na dodatek HSV za Zinnbauera zdecydowanie postawił na twardą grę obronną, nawet kosztem mniejszej ilości sytuacji pod bramką rywala. I daje to efekt, bo Hamburg przestał tracić dużo goli. Ryzykowny, ale realny wydaje się być typ na przełamanie Hoffenheim w starciu z Hannoverem (1.75). Gospodarze przegrali trzy ostatnie mecze i znowu zaczęli tracić mnóstwo goli, ale jeśli Gisdolowi uda się znaleźć przyczynę takiego stanu rzeczy, a piłkarze przypomną sobie, jak solidnie funkcjonowali z tyłu na początku sezonu, to Hannover wróci do Dolnej Saksonii bez punktów. Obawiam się natomiast meczu Freiburga ze Stuttgartem. Wiadomo, nowa miotła w postaci Stevensa. Nie wiadomo, co wymyśli, jak ustawi zespół i jak sobie z tymi niewiadomymi poradzi Freiburg. Wydaje mi się, że gospodarze nie przegrają tego spotkania, ale kurs na 1X nie jest zbyt atrakcyjny (1,30).
CO OMIJAĆ?
Schalke – Mainz. W Gelsenkirchen znowu zawierucha. Młodzi piłkarze (parę tygodni temu Avdijaj, teraz Sane) rozbijają samochody (swoje i nieswoje) po okolicznych miejscowościach, byli piłkarze (Jermaine Jones) drwią sobie na twitterze z polityki transferowej Heldta, zespół zbiera brutalny oklep od Chelsea, a defensywny futbol di Matteo znajduje już sobie w Niemczech pierwszych krytyków. Ale u siebie (poza meczem z Chelsea) S04 sobie radzi. Mainz z kolei wpadło w pewien dołek i z 8 ostatnich meczów wygrało tylko jedno. Kompletnie nie wiem, co się z tego galimatiasu może urodzić na boisku.