W poniedziałek „Irish Examiner” poinformował, iż prezes Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej, Kazimierz Greń został aresztowany na Lansdowne Road podczas sprzedaży biletów na niedzielny mecz z Irlandią (1:1). Tymczasem rzecznik PZPN-u,Jakub Kwiatkowski zapewnił na swoim Twitterze, iż działacz nie był członkiem oficjalnej delegacji PZPN na to spotkanie.
52-letni Greń spędził noc w areszcie i o wyniku meczu Polaków miał się dowiedzieć od strażników. Sędzia Michael Walsh w uzasadnieniu wyroku przyznał, że Greń, który miał przy sobie 12 biletów, został zatrzymany za „brak licencji pozwalającej mu na sprzedaż biletów w miejscach publicznych”.
W poniedziałek działacz PZPN pojawił się w sądzie i przyznał do winy. Wraz z nim została zatrzymana jego znajoma, 30-letnia Nina Błasik, która miała pomóc w zorganizowaniu spotkania z ludźmi czekającymi na ich bilety. Sędzia Walsh zdecydował, że Greń i Błasik nie zostaną ukarani żadną grzywną czy też wpisem do akt ze względu na istniejące „okoliczności łagodzące” – brak przeszłości kryminalnej, opłaconą podróż samolotem na następny dzień i to, że zarówno Greń jak i Błasik „stali z rękoma podniesionymi do góry, przyznając się do winy”.
Tymczasem rzecznik Kwiatkowski przekonuje, iż Greń wcale nie był w oficjalnej delegacji. „Kazimierz Greń nie był członkiem oficjalnej delegacji PZPN w Dublinie. Bilety na mecz nabył w sobie wiadomy sposób” – napisał.
W sprawie wypowiedział się także Zbigniew Boniek: „Firmuję polską piłkę i obiecuję, że sprawę wyjaśnimy. Nie mam zamiaru nikogo ochraniać ani oskarżać” – stwierdził „Zibi”.