Gwiezdne Wojny w wydaniu włoskim

Jeśli kiedykolwiek fani Primera Division, Premier League i Bundesligi powinni przełączyć kanał i obejrzeć mecz Serie A to taki moment właśnie nastał. W niedzielę naprzeciwko siebie staną dwie maszyny do wygrywania, drużyny niepokonane w lidze i notujące same zwycięstwa od początku sezonu. Wieloletni król przyjmie na swoim dworze młodego i pełnego wigoru księcia, który na każdym kroku podkreśla, że jest gotowy rządzić królestwem. Rządzić samodzielnie i niczym się nie dzielić, zepchnąć z tronu dotychczasowego władcę i po wielu latach oczekiwań zająć najważniejszą pozycję w krainie. Kto wie czy tym razem ta sztuka mu się nie uda… Dla „La Gazzetta dello Sport” będą to prawdziwe Guerre Stellari czyli Gwiezdne Wojny.

Star Wars

AS ROMA

AS Roma udowodniła w pierwszych kolejkach, że stała się silniejszą drużyną w przeciągu ostatnich kilku miesięcy. Giallorossi już w zeszłym sezonie zanotowali rewelacyjne wyniki, ale ich nieszczęście polegało na tym, że w lidze był zespół, który w decydującym okresie rozgrywek nie wykonał fałszywego ruchu. Trener tamtej ekipy Antonio Conte podkreślił zresztą, że gdyby nie Roma, Juventus czułby się pewniejszy kolejnego mistrzostwa i niesamowity rekord 102 zdobytych punktów nie zostałby ustanowiony. Teraz Starą Damę prowadzi nowy szkoleniowiec z nowymi pomysłami, a w Rzymie została zachowana ciągłość, która może okazać się decydująca w perspektywie długiego sezonu.

W lecie na Stadio Olimpico przybyli różni zawodnicy, niektórzy z nich szukając dobrego miejsca na piłkarską emeryturę, inni liczyli na odbudowanie formy i odcięcie się od słabych występów z lat poprzednich, a jeszcze inni przybywali jako gwiazdy, bądź też młode talenty. Już teraz widać, że ten eksperyment wypalił. Ashley Cole, który zanotował słabe występy w pierwszych kolejkach, zszokował wszystkich swoich świetnym meczem na The Etihad Stadium przeciwko Manchesterowi City w Lidze Mistrzów. Brytyjska prasa nie mogła się nachwalić Anglika, podsumowując, że Premier League powinna zatrzymać piłkarza takiej klasy. Równie okazale wyglądają poczynania Mapou Yangi-Mbiwy. Francuz, który absolutnie nie wyróżniał się w Newcastle i tak naprawdę nie miał dobrego sezonu od czasu zdobycia mistrzostwa Francji z Montpellier, idealnie wpasował się do przetrzebionej kontuzjami linii obrony Wilków. Kostas Manolos stał się prawdziwym liderem defensywy, a rajdy Juana Iturbe do dziś śnią się po nocach piłkarzom CSKA Moskwa.

roma

Rudi Garcia sprowadził do stolicy Italii Seydou Keitę, który miał pełnić rolę rezerwowego. Jednak kontuzja Strootmana i niedawny uraz De Rossiego spowodowały, że Malijczyk trafił do wyjściowej „jedenastki” rzymian, a różnicy w grze giallorossi nie dało się zauważyć. Razem z niesamowitym walczakiem Nainggolanem i prawdziwym wirtuozem jakim jest Pjanić tworzą jedną z dwóch najsilniejszych linii pomocy w lidze. Fakt, że ci wszyscy zawodnicy bez problemów odnaleźli się w nowym otoczeniu i niemal z miejsca zaczęli grać na wysokim poziomie to wielka zasługa Rudiego Garcii. Francuz to bez wątpienia najlepszy obecnie ligowy trener na Półwyspie Apenińskim. Eksperci we Włoszech debatują spierając się czy świetna gra nowych nabytków jest zasługą ich piłkarskich umiejętności, czy też systemu trenera. Nieraz można było spotkać się z opiniami, że taktyczne rozwiązania Garcii wyciągają z zawodników wszystko co najlepsze i maskują ich wady oraz niedociągnięcia.


JUVENTUS FC

 Roma podejdzie do meczu w Turynie podbudowana wynikami w Serie A i Lidze Mistrzów. Podczas gdy Lupi potrafią przenieść formę ligową na europejskie areny z tym samym problem ma Juventus. Stara Dama pod wodzą Massimiliano Allegriego grała jak z nut i nie można było jej nic zarzucić. Pięć starć w lidze to pięć łatwych zwycięstw, zero straconych bramek i już dziesięć strzelonych. Piorunujący początek sezonu zanotował Carlos Tevez, który podtrzymując swą formę może pobić strzeleckie wyniki z poprzednich rozgrywek. Schody dla Juve zaczęły się jak zwykle w Champions League. W pierwszym meczu z Malmoe mistrzowie Włoch wygrali 2:0 w dużej mierze dzięki jakości Argentyńczyka. Kolejny mecz z Atletico w Madrycie nie zakończył się happy endem i drużyna, która dominowała przez praktycznie cały pojedynek nie oddała ani jednego celnego strzału na bramkę rywali. Pierwsza porażka w sezonie to zdecydowanie koniec miesiąca miodowego dla Allegriego w stolicy Piemontu. Oczekiwania będą tylko rosnąć, a jego podopiecznych czeka kolejny test z drużyną z najwyższej półki.

Juventus na pewno nie ma powodów do paniki czy też większych zmartwień. Obrona Starej Damy prezentuje się nadwyraz pewnie mimo przedłużającej się absencji najlepszego defensora turyńczyków w poprzednich latach, Andrei Barzagliego. Zarówno Martin Caceres, jak i Angelo Ogbonna pokazali pełnię umiejętności gdy tylko przyszła na nich pora. W bramce króluje niezawodny i niezatapialny Gianluigi Buffon. Ten 36-letni bramkarz nie ma ostatnio zbyt wiele pracy, ale jego niebywałe umiejętności i refleks widoczne są właśnie w meczach, w których przez większość czasu opiera się o słupek. Gigi kilkukrotnie ratował Juve przed stratą bramki, mimo że pierwszą interwencją musiał się popisać w 70. czy też 80. minucie potyczki. Być bezrobotnym przez niemalże całe spotkanie, ale zachować taki poziom skupienia by w ułamku sekundy przypomnieć o swojej wielkości i ratować wynik – to prawdziwa sztuka.

juve

Kiedy pisałem, że Roma ma jedną z dwóch najlepszych linii pomocy we Włoszech miałem oczywiście na myśli, że tym drugim klubem jest Juventus. Claudio Marchisio, Paul Pogba, Arturo Vidal, wchodzący do wielkiej piłki Roberto Pereyra czy też wracający po kontuzji Andrea Pirlo to mieszanka potrafiąca zdominować praktycznie każdy środek pola na świecie. Rozprawianie czy to rzymska pomoc jest silniejsza od turyńskiej czy odwrotnie jest bezcelowe. Ważne jest natomiast to, że to właśnie w tej strefie boiska wygrany może zostać niedzielny mecz.

Od kiedy oddano do użytku Juventus Stadium Stara Dama gościła rzymian czterokrotnie i Wilki chciałyby o tych meczach jak najszybciej zapomnieć. Bianconeri wygrywali jak następuje: 3:0, 4:0, 4:1 i 3:0. I nawet jeśli na poważnie można brać tylko to ostatnie spotkanie rozegrane już za kadencji Garcii, to widać jaką siłą jest Juventus na własnym stadionie. Co ciekawe, w każdym z tych meczów na listę strzelców wpisał się Arturo Vidal, dla którego Roma jest jedną z ulubionych ofiar.

WERDYKT

Niedzielny mecz nie zadecyduje o wyglądzie tabeli na koniec sezonu, ale może dać nam odpowiedź na pytanie czy Roma jest w stanie zdetronizować turyńczyków. Pokonanie ich na Juventus Stadium byłoby wielkim wydarzeniem, a już samo przerwanie ich serii 21 zwycięstw z rzędu u siebie przeszłoby do historii. W tym przypadku Roma może wygrać, a Juventus musi. Przewidzieć wynik tak ciekawie zapowiadającego się starcia jest piekielnie ciężko dlatego głos postanowiłem oddać innym:

 

Add Comment

Click here to post a comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.