– To był nasz świetny powrót. Chcieliśmy wygrać i gdyby nie błędy w obronie w pierwszej połowie to tak by się stało – powiedział Henning Berg po zremisowanym przez Legię 2:2 niemal w ostatniej chwili spotkaniu z Lechem.
Trzy sezony temu Legia przegrała u siebie z Lechem 0:1. Trenerem Legii był wtedy Maciej Skorża, a gości Mariusz Rumak, którego ostatnio Skorża zastąpił w Poznaniu. Potem legioniści wygrywali u siebie dwukrotnie po 1:0 i 2:0 na zakończenie poprzedniego sezonu. W sobotę Skorża był bardzo bliski, by pokonać Legię jako trener Lecha i mimo, że gospodarze atakowali do samego końca to był rozczarowany. Trudno, aby było inaczej w sytuacji, gdy do przerwy prowadzi się przy Łazienkowskiej 2:0. Berg też był trochę rozczarowany, ale mimo wszystko nie narzekał.
– Przegrywając 0:2 można było pomyśleć, że jest już po meczu, ale mamy niezwykłą mentalność. Lech ma bardzo dobrych piłkarzy i bramki, które zdobył to nie był przypadek. Nie rozumiem jednak jak sędzia mógł doliczyć tylko minutę do pierwszej części i cztery do drugiej. To niewiarygodne. Było sześć zmian, nieustanne przerwy w grze i należało doliczyć co najmniej siedem minut. Rywale ciągle kładli się na murawę. To był czwarty nasz mecz w ciągu dziesięciu dni. Zagraliśmy dobrze, chociaż nie był to nasz najwyższy poziom. Taki jednak jest futbol. Można grać pięknie i przegrać. Dzisiaj pokazaliśmy, że jesteśmy mocni psychicznie. Lech miał trzy okazje i zdobył dwa gole. Bramka po rzucie rożnym może się zdarzyć, choć zazwyczaj dobrze bronimy się przy stałych fragmentach gry. W drugiej sytuacji również nie powinniśmy na to pozwolić. W ubiegłym sezonie to Lech był lepszy w meczach z nami, a to Legia wygrywała. Wejście Orlando Sa nastąpiło w momencie, gdy goście mocno się cofnęli. Sa pomógł nam w fizycznej walce, a wejście Marka Saganowskiego pozwoliło na nowe sposoby rozgrywania piłki. Obaj byli wartością dodaną. Nie powiem jednak, że ci, którzy zeszli, spisali się gorzej – mówił trener Legii.
Add Comment