Chrobry Głogów przegrał na własnym stadionie z Arką Gdynia 0:1 (0:1). Jak przyznał na pomeczowej konferencji prasowej opiekun gospodarzy, Ireneusz Mamrot bramka do szatni miała wielki wpływ na końcowy rezultat spotkania.
Pomarańczowo-Czarni, którzy od trzech meczów nie potrafią zainkasować na zapleczu Ekstraklasy kompletu punktów, po siedemnastu seriach gier plasują się na szóstym miejscu. Do drugiej Arki Gdynia na chwilę obecną tracą siedem „oczek”.
– Kluczowa była 45 minuta. Bramka dla Arki spowodowała, że ten mecz wyglądał w drugiej połowie tak, a nie inaczej. Pierwsza połowa powinna się zakończyć remisem, ale w przekroju całego meczu Arka wygrała zasłużenie. W drugiej połowie stworzyła sobie dwie sytuacje, my tylko jedną, a w zasadzie sama sprokurowała ją Arka po zagraniu głową swojego zawodnika – powiedział Ireneusz Mamrot, cytowany przez oficjalną stronę internetową gdyńskiego zespołu.
– Drugi raz tracimy bramkę w sytuacji, po której sędzia nawet nie wznowił gry. W pierwszej połowie nieźle to wyglądało, byliśmy dobrze zorganizowani. Bramkarz nie musiał się wykazywać, mieliśmy te 2-3 dobre akcje ofensywne. W drugiej dobrze zorganizowany przeciwnik na wiele nam nie pozwolił. Nie potrafiliśmy odwrócić losów meczu – kontynuował.
– Musimy wyciągnąć wnioski z sytuacji z 45 min., która ustawiła mecz. To była ładna akcja, ale zaczęła się od straty na naszej połowie. Nie tłumaczymy się jednak tylko w ten sposób, bo mieliśmy 45 minut na odrobienie strat – dodał.