– W końcu nasza gra wyglądała tak jak sobie tego byśmy życzyli. Wydawało nam się, że cały czas kontrolujemy to, co dzieje się na boisku, ale Podbeskidzie potrafiło zdobyć dwie bramki praktycznie z niczego – stwierdził w swoim ostatnim wywiadzie zawodnik Piasta Gliwice, Kamil Vacek.
Niebiesko-czerwoni w ostatecznym rozrachunku pokonali podopiecznych Roberta Podolińskiego 3:2 (1:1). Rywalizacja pomiędzy obiema ekipami obyła się w ramach 27. kolejki Ekstraklasy.
– Bardzo się cieszę, że daliśmy radę i wygraliśmy dwa ostatnie mecze. To był niezwykle trudny tydzień, w trakcie którego rozegraliśmy trzy spotkania i zgarnęliśmy siedem punktów. Pokazaliśmy, że jesteśmy zespołem, który potrafi się podnieść i wyciągnąć mecz ze stanu 1-2 na 3-2 – powiedział czeski pomocnik, cytowany przez „piast-gliwice.eu”.
– W końcu nasza gra wyglądała tak jak sobie tego byśmy życzyli. Wydawało nam się, że cały czas kontrolujemy to, co dzieje się na boisku, ale Podbeskidzie potrafiło zdobyć dwie bramki praktycznie z niczego, dlatego tym bardziej to zwycięstwo cieszy – kontynuował.
– Długo dyskutowaliśmy o tym, kto będzie egzekwował jedenastkę. Jesienią w Bielsku robiłem to ja i wówczas udało się. Przyznam szczerze, że było sporo niepewności – rzuty karne to jest loteria i nigdy nie wiadomo, jak zachowa się bramkarz. Zawodnik zawsze musi być jednak zawsze przygotowany do ewentualnej dobitki – zaznaczył.
– Czekałem do ostatniego momentu, co zrobi Emilijus Zubas, dlatego też mój strzał nie był na tyle mocny. Na szczęście byłem skoncentrowany do samego końca i udało mi się ten strzał dobić, przez co zgarniamy trzy punkty – dodał.