Wisła Kraków przegrała na wyjeździe w ramach 8. kolejki Ekstraklasy z Górnikiem Łęczna 0:1 (0:1). Szkoleniowiec Białej Gwiazdy, Kazimierz Moskal na pomeczowej konferencji prasowej nie ukrywał swojego wielkiego rozczarowania bardzo słabym występem swojej drużyny.
Ekipa trzynastokrotnego mistrza Polski po raz pierwszy w tym sezonie zeszła z boiska z głowami opuszczonymi w dół po porażce. W efekcie krakowski zespół plasuje się na bardzo odległym jedenastym miejscu w ligowej tabeli.
– Powiedzieć, że zagraliśmy żenująco słabo w pierwszej połowie, to nic nie powiedzieć. Nie tylko wyglądało to źle z naszej strony, ale również ułatwialiśmy Górnikom zdobywanie bramek. To cud, że straciliśmy tylko jedną bramkę w pierwszej części gry. Przegraliśmy walkę w środku pola i takie błędy, jakie nam się przydarzały, trudno sobie wyobrazić na poziomie Ekstraklasy – powiedział Kazimierz Moskal, cytowany przez „wisla.krakow.pl”.
– W drugiej połowie nasza gra wyglądała lepiej. Mieliśmy sytuacje, na dodatek rzut karny. Crivellaro nie był wyznaczony, bo nie wyszedł w pierwszym składzie, ale podjął się tego zadania i stąd niejako odpowiedzialność spoczywa na nim. Wyznaczeni byli, jako pierwszy, Burliga, Guerrier oraz Boguski – kontynuował.
– Brak Brożka i Sadloka nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Nasza ławka w poniedziałkowym meczu nie była mocna, mieliśmy młodych chłopców, którzy mogli pomóc nam głównie w ofensywie. My chcemy grać i wygrywać, dlatego grają ci, którzy są według mojej oceny w najlepszej dyspozycji. Jeśli młodzi zawodnicy będą w takiej dyspozycji, to będą grać. Mecz się nie układał i trudno podejmować decyzje o ich wpuszczeniu – dodał.