Runda jesienna Bundesligi za nami, czas więc na podsumowania, analizy, prognozy na rundę rewanżową etc. Moje podsumowanie będzie nietypowe, bo zaprosiłem do niego kilku absolutnych wariatów, ludzi, którzy żyją tą ligą i znają ją od podszewki. Śmiem twierdzić, że to ścisła czołówka fachowców od ligi naszych zachodnich sąsiadów w tym kraju. Na spytki wziąłem najlepsze bundesligowe pióro w Polsce, byłego współpracownika kickera, a obecnie dziennikarza Przeglądu Sportowego, czyli Michała Trelę, Mateusza Karonia, także dziennikarza Przeglądu Sportowego specjalizującego się w Bundeslidze, Rafała Saka – komentatora meczów Bundesligi w Eurosporcie, Macieja Zarembę z transfery.info, Piotra Klamę z polskiej strony Bayernu Monachium, a także dwóch przedstawicieli strony Bayeru Leverkusen – Martina Hucia i Adriana Liputa. Poznajcie ich punkt widzenia na to, co z zapartym tchem obserwowaliśmy przez ostatnie 4 miesiące. Kawal solidnej i pouczającej lektury na długie świąteczne popołudnie.
Tomasz Urban: Bundesliga to zbiorowisko kapitalnych piłkarzy. Potraficie wskazać tego, który wśród tej plejady gwiazd błyszczał jesienią najmocniej? Robben, czy jednak ktoś inny?
Michał Trela: – Robben był znakomity jak zawsze, dla Bayernu niezastąpiony, ale wyróżniłbym dla odmiany Xabiego Alonso. Od początku Hiszpan wyglądał na transfer niemal idealny, a szybko okazało się, że słowo „niemal” jest całkowicie zbędne. Żadnej aklimatyzacji, problemów, przyzwyczajania się do drużyny. Alonso wszedł i wziął tę ligę – chciałoby się powiedzieć szturmem – ale raczej swoim niespiesznym dreptaniem. Prawdopodobnie jedyna osoba na świecie, która mogła sprawić, że po Bayernie nie widać odejścia Kroosa.
Rafał Sak: – Jednak Arjen Robben. Fakt, że jest wybijającym się ponad resztę zawodnikiem zdecydowanie najlepszej drużyny, mówi sam za siebie. Nad zaletami i wadami Holendra rozwodzono się wielokrotnie. Moim zdaniem atuty było widać w ciągu minionego roku na tyle wyraźnie, że mankamenty, jak już niemal przysłowiowy jego egoizm, schodziły na dalszy plan.
Maciej Zaremba: – Zdecydowanie Robben. Holender to prawdziwy fenomen. Podniósł się po katastrofalnym 2012 roku i od tamtej pory jest najlepszym piłkarzem Bayernu. Dodatkowo uważam, że po Ronaldo i Messim to najlepszy piłkarz świata. A w tym roku był nawet lepszy od Argentyńczyka.
Martin Huć: – Zdecydowanie Robben. Robi chłop różnicę na boisku, nawet w tak równej, silnej drużynie jak Bayern. Trudno coś tu odkrywczego o nim napisać. Genialny piłkarz.
Mateusz Karoń: – Arjen Robben to bezsprzecznie najlepszy piłkarz rundy i Bundesligi w ogóle. Potrafi sam wygrać mecz. Trochę szkoda, że tak rzadko podaje, ale to taki typ. Podobno w szatni wołają na niego Alleinikov, bo wszędzie chodzi sam.
Piotr Klama: – Zdecydowanie Robben i chyba nikt nie powinien mieć co do tego wątpliwości. Holendra od jakiegoś czasu omijają poważne kontuzje, dzięki czemu trzyma równą i wysoką formę. A gdy ktoś jest motorem napędowym tak silnego Bayernu, to tytuł ten należy się piłkarzowi z automatu. Oczywiście trzeba też docenić Kevina De Bruyne. Genialny piłkarz. Ciekaw jestem, jak wyglądałaby teraz jego kariera, gdyby pozyskała go Borussia Dortmund.
Adrian Liput: – Arjen Robben jako zawodnik z pola, jak najbardziej. To jeden z piłkarzy ze światowego topu, zawsze sieje zagrożenie, choć pamiętam mecze Bayeru z Bayernem, w których cieszyłem się, gdy to właśnie on szarżował na bramkę Aptekarzy, za których ściskałem kciuki. Dlaczego? Otóż swoją szybkością i dynamiką, połączoną ze świetnymi zwodami siał spustoszenie wśród obrońców, ale mając do wyboru podanie do lepiej ustawionego partnera, czy wieńczenie akcji uderzeniem z niemal niemożliwej do trafienia pozycji, zazwyczaj wybierał to drugie. Zresztą, w tym sezonie wytykają mu to nader często zadurzeni w Lewandowskim polscy dziennikarze. Nie bez racji.
A kogo określilibyście mianem odkrycia rundy?
Michał Trela: – Wskażę Karima Bellarabiego, bo choć od dawna mówiło się o jego talencie, to w zeszłym sezonie naprawdę niczym szczególnym nie wyróżniał się na tle najsłabszego w lidze Eintrachtu Brunszwik. Tymczasem od pierwszych sekund tego sezonu błyszczał nie tylko szybkością, ale i inteligentną grą. Jedyny z pomundialowego zaciągu Joachima Loewa, który już zdążył potwierdzić, że reprezentacja to dla niego nie za wysokie progi. Zaskoczył mnie też Sebastian Rode, który w Bayernie grał mało, ale po pierwsze i tak częściej niż się spodziewano, a po drugie lepiej.
Rafał Sak: – Xabi Alonso. Wielki piłkarz. Dla Bundesligi to nowa jakość i wartość.
Maciej Zaremba: – Karim Bellarabi. Miał już swoje przebłyski w poprzednich rozgrywkach w Brunszwiku, ale to co wyczynia w tym sezonie to wielka niespodzianka i szczeście dla Bayeru. Trudno mi sobie teraz wyobrazić ekipę Schmidta bez tego piłkarza. Nie możemy też zapomnieć o powołaniu do reprezentacji Niemiec. W tym nie ma przypadku.
Martin Huć: – Karim Bellarabi. Nie dlatego, że z Bayeru. Kariera, jak z filmu. Przed sezonem – pierwszy do odpalenia, za kwotę, które pewnie nie wpłynęłaby znacząco na finanse Bayeru. Nagle zaskoczenie. Pierwszy skład Bayeru, genialna forma, powołanie do reprezentacji, debiut, powołanie kolejne. Nigdy bym nie przypuszczał, że ten facet stanie się naszym kluczowym zawodnikiem. Wspomnę tu jeszcze Erica-Maxima Choupo-Motinga, któremu także nie wróżyłem wielkiej kariery w Schalke, a parę meczów miał bardzo dobrych.
Mateusz Karoń: – Alexander Meier. Pewnie wielu dyrektorów sportowych żałuje, że nie jest 10 lat młodszy. Kiedyś skaut Arsenalu, Bobby Bennet oglądał mecz reprezentacji Polski i spytał, jak się nazywa ten knypek z przodu. Potem drukowanymi literami zapisał na kartce „Frankowski”. Następne pytanie brzmiało: „A ile ma lat?”. Szybko skreślił „Franka”, bo okazało się, że ma 31 lat. Dokładnie tyle, ile teraz ma Meier.
Piotr Klama: – Karim Bellarabi. Może ciężko jest go nazwać odkryciem, bo bardziej wtajemniczeni sympatycy Bundesligi znają go już ładnych parę lat, ale w tym sezonie to na pewno Niemiec jest piłkarzem, którego kariera rozkwitła i z anonimowego piłkarza stał się zawodnikiem rozpoznawalnym przez większość fanów futbolu w Europie.
Adrian Liput: – Długo szukałem odpowiedniego kandydata, wertując w głowie listę młodych-zdolnych, którzy mieli wypłynąć ze swym talentem w tym sezonie. W końcu odkryłem, że jako kibic Bayeru, rozwiązanie mam pod nosem. Dla mnie odkryciem rundy jest zawodnik nie taki wcale młody, czyli Karim Bellarabi. O tym, że potrafi świetnie grać w piłkę, wiedziałem jeszcze przed jego wypożyczeniem do Brunszwiku, ale nie wierzyłem, żeby mógł coś wnieść do gry Bayeru. Prognozowałem dla niego rolę zmiennika, typowałem latem jako kandydata do odstrzału. Tymczasem jesień była dla niego niezwykła. Pomijam już dryblingi, w które notorycznie się pakuje, z całkiem niezłym skutkiem, jego gole, asysty… Karim był non stop w gazie, angielskie tygodnie plus reprezentacja, do której został powołany i w której również świetnie się odnalazł, wydawały się nie robić na nim żadnego wrażenia – nadal prezentował na boisku świeżość. Komentarz może trochę zbyt euforyczny, ale i tak postęp, jakiego dokonał, robi na mnie spore wrażenie.
To teraz zapytam o zespół. Która z drużyn wg Was zasłużyła w największym stopniu by obwołać ją rewelacją jesieni?
Michał Trela: – Augsburg gra lepiej niż się spodziewano, ale to widać problem „ekspertów”, a nie Augsburga, bo ten zespół już trzy rundy z rzędu kazał traktować go poważniej. Wybieram Paderborn, które nadal czeka ciężka walka o utrzymanie, ale wynik, jaki udało się osiągnąć, uważam za rewelacyjny. Dałbym sobie rękę uciąć, że nie zdobędą jesienią nawet dziesięciu punktów. No i dziś bym nie miał ręki.
Rafał Sak: – Zdecydowanie Augsburg. Zespół co sezon osłabiany kadrowo, robi systematyczne postępy. Za każdym razem robi wyniki ponad stan. Najpierw celem było utrzymanie, potem spokojne miejsce w środku tabeli, a teraz rozpycha się łokciami między bogatszymi i z większymi tradycjami, pukając do europejskich pucharów. Po 14. kolejce byli nawet na 3. miejscu w tabeli.
Maciej Zaremba: – Ze względu na sympatię stawiałem przed sezonem w takiej roli na Eintracht Frankfurt i się nie rozczarowałem. Grają bardzo efektownie i ich mecze ogląda się dużą przyjemnością. Oby podobnie było na wiosnę.
Martin Huć: – Augsburg. Frankfurt to nie rewelacja, a dobra robota Thomasa Schaafa. Augsburg zaskoczył mnie najbardziej. Zmienił się trochę ten zespół w porównaniu do zeszłego sezonu, a są ciągle w czołówce. Wielka w tym zasługa Markusa Weinzierla. Mają o punkt mniej od Schalke i Borussii M’Gladbach, o 12 więcej od Dortmundu. Kto mógłby to przewidzieć? Równa drużyna, wiedząca co ma robić na boisku.
Mateusz Karoń: – FC Augsburg. Mimo odejścia Andre Hahna wyglądają na gotowych do walki o europejskie puchary. Oby nie skończyli jak rewelacja rundy jesiennej sprzed roku – Hertha BSC, która po 17. kolejce zupełnie się pogubiła.
Piotr Klama: – Przed sezonem pisałem, że będzie nim Augsburg i zdania nie zmieniam. Zresztą pokazuje to tabela. Od dawna jestem pod wrażeniem roboty, jaką wykonuje tam Weinzierl. Szóste miejsce w tabeli, a nie zapominajmy, że przed rozpoczęciem rozgrywek stracili Hahna, Ostrzolka, Vogta…
Adrian Liput: – Augsburg. Nawet nie tyle rundy, co ostatnich dwóch sezonów. Po poprzednim spodziewałem się, że wrócą do szeregu i będą walczyć o uniknięcie spadku wraz z inną, jednak nieco mniejszą w moich oczach rewelacją, czyli Paderborn (mieli być czerwoną latarnią, tymczasem przypomnieli wszystkim, że awansu do Bundesligi nie dostali za darmo i mają argumenty, by w niej pozostać – co będzie jednak ciężkim wyzwaniem, absolutnie nie wolno im spocząć na laurach). Wracając do Augsburga, ostatnio naszła mnie zdumiewająca refleksja, że zupełnie nie dziwi mnie ich miejsce w górnej połówce tabeli. Co samo w sobie jest ewenementem, bo mają chyba jednych z bardziej beznadziejnych napastników w całej lidze, ostatnio stracili Hahna, a tymczasem… Pną się w górę. Duży plus dla Weinzierla.
Który z trenerów wykonał wg Was najlepszą robotę na jesieni? Ja waham się między Weinzierlem i Schaafem. Podzielacie mój pogląd?
Michał Trela: – Weinzierl i Schaaf na pewno wykonali solidną pracę. Oprócz nich Andre Breitenreiter. No i – powiem coś może oczywistego – Pep Guardiola. Przyjmujemy za coś naturalnego, że Bayern znowu odstawia całą ligę o kilka długości. A przypomnę, że wbrew pozorom jeszcze do niedawna Bayern – choć lepszy niż inni – raz za czas był do ogrania. Dopiero od niedawna jest w Bundeslidze absolutnie nietykalny. Nie potrafię wskazać jednego, który wykonał najlepszą robotę. Ta czwórka – na miarę swoich klubów – pracowała według mnie najsolidniej.
Rafał Sak: – Weinzierl! Odpowiedź po części powyżej. Przede wszystkim pokłony za długofalową, znaczoną ciągłym rozwojem pracę.
Maciej Zaremba: – Zgadzam się z Tobą w 100%. Weinzierl potwierdza, że poprzednie kilkanaście miesięcy nie było w żadnym stopniu przypadkiem. Z kolei Schaaf wrócił do Bundesligi w bardzo dobrym stylu.
Martin Huć: – Schaaf potwierdził tylko swój duży warsztat i doświadczenie. Przyszedł i od razu odcisnął mocną pieczęć na stylu gry Frankfurtu. Bezkompromisowy, odważny, nieco szalony. Stawiam go jednak na równi z Weinzierlem. Augsburg za chwilę zacznie się robić dla niego za ciasny.
Mateusz Karoń: – Pep Guardiola. Najtrudniej jest utrzymać się na szczycie, a on znowu całkowicie zdominował ligę.
Piotr Klama: – Weinzierl. Oczywiście Schaafa też należy docenić, ale moim zdaniem Augsburg jest bardziej solidną i poukładaną drużyną. Mecze Eintrachtu mogą być bardziej widowiskowe i miłe dla oka, ale w futbolu nie zawsze o to chodzi. Zresztą Weinzierl pasuje do mojego ulubionego typu trenera. Nie za bardzo interesuje go to, co się dzieje w mediach. Sprawia wrażenie takiego, który skupia się jedynie na swojej pracy, a nie na tym, by zaistnieć w prasie i internecie.
Adrian Liput: – Na półmetku przecierałem oczy ze zdumienia po tym, jak od dna po falstarcie sezonu odbiło się dowodzone przez Hjulmanda Mainz… No, ale szybko popadli w przeciętność. Zinnbauer też nie okazał się cudotwórcą, choć przez pewien (krótki) czas po zatrudnieniu zapowiadał się na kogoś, kto mógłby solidnie namieszać w podobnej klasyfikacji. Wysoko oceniłbym, pomimo kilku wpadek, Rogera Schmidta z Leverkusen. Choć do numeru jeden mu daleko – jego styl gry szybko odbił się od ściany, gdy po imponującym starcie Bayer zaliczył kilka żenujących remisów (Werder, serio?). Modyfikacje, jakie poczynił, nieco usprawniły grę Aptekarzy i może już za pół roku to Schmidt będzie triumfował w zestawieniach najlepszych trenerów… No, ale póki co u mnie rządzi Weinzierl. Argumentem niech będzie pozycja zespołu po rundzie jesiennej, która przewyższa nie tyle nawet oczekiwania fanów, co po prostu możliwości materiału ludzkiego, z jakim Weinzierl pracuje. Punkt straty do trzeciego miejsca robi wrażenie.
To teraz pytanie o tych, o których często w podsumowaniach się zapomina, a to przecież oni w największym stopniu wpływają na to, jakie wyniki osiąga zespół. Który z dyrektorów sportowych – oceniając z perspektywy czasu – wykonał w lecie najlepszą robotę na rynku transferowym?
Michał Trela: – Który to już raz – Max Eberl! Nie byłem zwolennikiem pozbywania się Juana Arango, a tymczasem dzisiaj mało kto o nim pamięta. Andre Hahn nie okazał się gwiazdką jednego sezonu, tylko naprawdę dobrym skrzydłowym, Ibrahima Traore też coś tej drużynie dał, Yann Sommer to dobry następca ter Stegena. Może nie wyciągnął nikogo zupełnie z kapelusza, ale znów sensownie wzmocnił tę drużynę.
Rafał Sak: – Postawiłbym chyba na Maxa Eberla i jego transfery do Mönchengladbach. Źrebaki dysponowały na tyle szerokim składem, by z powodzeniem rywalizować zarówno w Lidze Europy, jak i na krajowym podwórku. Choć w końcówce rundy nieco spuścili z tonu, to wcześniej po niektórych spotkaniach ręce same składały się do oklasków. Pierwszoplanowe role odgrywali Yann Sommer i Andre Hahn. Dzięki obecności Szwajcara w bramce nikt nie rozpacza już po stracie Marca-Andre ter Stegena. Wielkie brawa za refleks przy zatrudnieniu Hahna. Ściągnięcie za relatywnie małe pieniądze tak klasowego skrzydłowego było znakomitym posunięciem. Również
na plus należy ocenić ostatnie pół roku w wykonaniu Ibrahimy Traore oraz
Thorgana Hazarda.
Maciej Zaremba: – Fajnie, że zwróciłeś uwagę na pracę dyrektorów sportowych. Obserwując Bundesligę łatwo zauważyć jak ważną rolę odgrywają oni w klubach. W Polsce niestety tego nie ma. Według mnie na wyróżnienie zasługuje Matthias Sammer, który na pewno ma największe pole do popisu, ale w pełni je wykorzystuje. Wszystkie transfery Bayernu okazały się trafione.
Martin Huć: – Zdecydowanie Sammer. Przykład Dortmundu pokazał, jak łatwo można zepsuć robotę, mając dużo pieniędzy do wykorzystania. Sammer trafił z transferami. Ściągnięcie Benatii, Bernata i przede wszystkim Xabiego Alonso, to strzały w dziesiątkę. Wysoko sklasyfikowałbym też Rudiego Vollera, ale mocno denerwuje mnie śmiesznie niska opcja pierwokupu przy wypożyczeniu Arka Milika do Ajaxu. Tę sprawę ewidentnie zawalił.
Mateusz Karoń: – Przed sezonem powiedziałbym w ciemno, że Michael Zorc naprawił świetnie błąd z wypuszczeniem Roberta Lewandowskiego. Teraz pochwaliłbym Jörga Schmadtke za odbudowę 1. FC Köln i wolny transfer Pawła Olkowskiego.
Piotr Klama: – Może nie będę do końca obiektywny, ale jestem pod wielkim wrażeniem transferów, które przed sezonem przeprowadził Bayern. Lewandowski, Rode, Xabi, Bernat – po rundzie jesiennej żadnego z nich nie można ocenić negatywnie, a trzeba też spojrzeć na to ile monachijczycy na te wzmocnienia wydali.. Z drugiej strony ciężko też jest zachwalać Sammera, który dysponuje kilkukrotnie większym budżetem od innych…
Adrian Liput: – Thomas Eichin, za pozbycie się Dutta z Werderu. A tak na poważnie, to jeśli ściąga się najlepszego strzelca poprzedniego sezonu za darmo, król letniego polowania może być tylko jeden – znów pada na ten Bayern Monachium… Mimo wszystko uważam, że całkiem fajne wzmocnienia, przy zachowaniu odpowiedniej skali, poczyniła Hertha Berlin. Beerens to mini-odkrycie, Schieber pokazał, że nie zardzewiał w Dortmundzie, potrafił zepchnąć w cień gwiazdora Kalou, który jako głośne nazwisko bije na głowę takiego Bendtnera… Co nie znaczy, że jestem jakimś zwolennikiem pojawiania się tego typu „głośnych” piłkarzy w Bundeslidze. Do tego Hegeler, który jednak zawiódł mnie, odnajdując się dopiero jako… obrońca. Stocker też wydawał się niezłym posunięciem. Plus jeszcze kilka nazwisk, m.in. Haraguchi. Dopiero trzynaste miejsce to dla mnie zaskoczenie, z takim materiałem ludzkim Hertha powinna się przepychać między Hannoverem, Kolonią czy Frankfurtem w środkowych rejonach tabeli. Czy jednak Preetz…? Uważam, że niezłą robotę wykonał też Rudi Völler w Bayerze, znajdując – w sumie nieco wcześniej niż latem – alternatywną opcję na lewą obronę za chwiejnego formą Boenischa (Wendell), ściągając na wypożyczenie Jedvaja, dając wreszcie drużynie piłkarza, którego w Leverkusen brakowało – klasowego ofensywnego pomocnika w osobie Hakana Calhanoglu. Całości dopełnia Josip Drmic. Ostatecznie jednak ciężko udzielić mi jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie.
Co było dla Was największym zaskoczeniem tej rundy, pomijając oczywiście katastrofalną postawę BVB?
Michał Trela: – O postawie Paderborn już mówiłem. Zaskoczyło mnie też, jak fatalnie skończył się powrót Armina Veha do Stuttgartu. Nie sądziłem oczywiście, że nagle odbuduje potęgę klubu, ale liczyłem, że chociaż trochę poprawi nastroje. Nie spodziewałem się też oczywiście zwolnienia Jensa Kellera. Myślałem, że będzie pracował w Schalke dłużej niż Klopp w Dortmundzie. Przykład jego i Mariusza Rumaka pokazał jednak, że nie ma trenerów niezwalnialnych.
Rafał Sak: – Największym zaskoczeniem było, jak szybko Xabi Alonso stał się wiodącą postacią w Bayernie. Wystarczyły dwa treningi… Chapeau bas!
Maciej Zaremba: – Postawa Augsburga. Nie wierzyłem, że utrzymają taki wysoki poziom. A na ten moment wygląda to tak, że mogą poważnie myśleć o LE.
Martin Huć: – Jeszcze raz Bellarabi! Poza tym słaba postawa Herthy, która wydawało się, poczyniła mądre ruchy transferowe, a ostatecznie zaliczyła nijaką rundę, zakończoną w dodatku wysoką porażką z Hoffenheim, która tylko pokazała, jak wiele brakuje tej drużynie do górnej połówki tabeli, do której z pewnością aspirowała przed sezonem. Poza tym, zaskakujące są dla mnie wysokie pozycje Hannoveru i Paderborn – ekip, które przed sezonem typowałem do walki o utrzymanie.
Mateusz Karoń: – Zdecydowanie SC Paderborn. Nie znam kogoś, kto nie typował ich do spadku z Bundesligi. Nie zapomnę filmiku, na którym komik Matze Knop szukał ich stadionu w polu sałaty, a potem podglądał trening strzelecki prowadzony z odległości 120 metrów.
Piotr Klama: – Jak głupi wierzyłem w to, że w Hamburgu nadejdą lepsze czasy. Ratuje mnie jedynie to, że nie tylko ja byłem o tym przekonany. Zawiodła mnie też postawa Herthy. Nowi inwestorzy, fajna otoczka w mediach odnośnie do planów na przyszłość…Szkoda, że za bardzo nie idzie to w parze z grą. I jeszcze Hoffenheim! Wszystko zapowiadało to, że w tej drużynie w końcu zapanował porządek w defensywie, a im było bliżej końca rundy, tym bardziej powracały defensywne demony z minionego sezonu.
Adrian Liput: – Paderborn. Miał być murowany kandydat do ostatniego miejsca, jest całkiem nieźle (póki co) radzący sobie średniak.
A po którym piłkarzu obiecywaliście sobie więcej niż to, co pokazał jesienią? Kto był największym indywidualnym rozczarowaniem?
Michał Trela: – Myślałem, że kupując Immobilego Borussia wzięła naprawdę dobrego napastnika, który gwarantuje przyzwoity dorobek bramkowy i dobrą grę. Król strzelców Serie A i reprezentant Włoch to nie może być przypadkowa osoba. Przypadkowa nie jest, ale spodziewałem się po nim więcej. Miał zaledwie kilka przebłysków. Zdecydowanie za mało.
Rafał Sak: – Henrikh Mkhitaryan. Mimo, że wiele osób psioczyło i skreślało go po pierwszym sezonie, ja wciąż w niego wierzyłem. Widziałem potencjał, technikę, dynamikę i łatwość dochodzenia do sytuacji strzeleckich. Wierzyłem, ze po zapłaceniu frycowego, drugi rok będzie potwierdzeniem wielkich możliwości. Niestety, Ormianin na boisku to wciąż wielki chaos.
Maciej Zaremba: – Nie można wymienić wszystkich z Dortmundu, więc stawiam na Valentina Stockera. Szwajcar przychodził do Herthy jako gwiazda FC Basel. Błyszczał nie tyko w lidze szwajcarskiej, ale także bardzo dobrze prezentował się w europejskich pucharach. W Berlinie gra zdecydowanie poniżej oczekiwań.
Martin Huć: – Właściwie można wymienić pół składu Borussii Dortmund. Mkhitaryan, Kagawa, Durm, czy Ginter, który wydawał mi się świetnym transferem . Dopiszę tu jeszcze Juliana Draxlera, który stanął w miejscu, a chyba nawet wykonał krok wstecz. No i Sidney Sam, również z ekipy Schalke. Już wiosną pokazywał, że forma z zeszłorocznej jesieni była chyba maksimum jego umiejętności, ale w tym sezonie loty obniżył jeszcze bardziej.
Mateusz Karoń: – Mats Hummels. Przez liczne kontuzje grał naprawdę słabo. Momentami wyglądał, jakby mu się nie chciało, a moim zdaniem to najlepszy środkowy obrońca w Europie.
Piotr Klama: – Temat rzeka…Ciężko jest wybrać jednego piłkarza. Liczyłem na to, że w końcu w Dortmundzie zaskoczy Mkhitaryan. Sporo osób oczekiwało wiele od transferów Kagawy i Immobilego. Z bundesligowych radarów kompletnie zniknął Fabian Johnson. Miałem nadzieję, że może nareszcie przełamie się Shaqiri. Prawie w każdej drużynie można by się do czegoś doczepić.
Adrian Liput: – Matthias Ginter. Wielki talent, który w ostatnim czasie dał solidny krok wstecz. Sezon zaczął od błędu w pierwszej kolejce, który kosztował drużynę utratę wyjątkowo wstydliwego gola. Rywale muszą się cieszyć, widząc jego nazwisko w wyjściowej jedenastce BVB. Mnóstwo szkolnych pomyłek. Chyba nie posłużyła mu zmiana otoczenia, ale powinien wkrótce się pozbierać. Skoro jesteśmy już przy Dortmundzie… Albo nie, musiałbym wymienić z trzy czwarte składu. Ograniczę się tylko do Durma i Immobile. I Mkhitaryana. I Weidenfellera. Dobra, miało być bez wyliczanki, więc kończę.
Czy jakiś cytat z jesieni szczególnie utkwił Wam w głowie?
Michał Trela: – Wypowiedź Kloppa po meczu z Arsenalem w Dortmundzie: „Zagraliśmy mecz bliski perfekcyjnego”. Co najlepsze, zgadzam się. W najgorszej rundzie, jaką tylko można sobie wyobrazić, zdarzył się Dortmundowi jeden z najlepszych meczów, jakie ta drużyna rozegrała za kadencji Kloppa. Czy ktoś by wtedy we wrześniu uwierzył, że Borussia skończy rundę na ostatnim miejscu?
Rafał Sak: – Znamienne były słowa Kloppa po ostatniej kolejce: „Jesteśmy idiotami…”
Maciej Zaremba: – Zapamiętam ten najświeższy, czyli Kloppa po porażce z Werderem. „Stoimy tutaj jak kompletni idioci i to w całości jest naszą winą”. Mam nadzieję, że po 34. kolejce będzie mógł powiedzieć: „Stoimy tutaj odbudowani i grą w rundzie wiosennej zasłużyliśmy na awans do Ligi Mistrzów”. Mocna i cały czas rozwijająca się Borussia jest potrzebna Bundeslidze.
Martin Huć: – Josip Drmić, który po meczu z Kolonią palnął, że Bayer jest w stanie powalczyć o pierwsze miejsce. Generalnie jednak nie mam pamięci do cytatów.
Mateusz Karoń: – Uliego Hoenessa na temat Marco Reusa – że jeśli przyjdzie do Monachium, to kwestia mistrzostwa zostanie rozstrzygnięta jeszcze przed świętami. Może Reus trafi do Bayernu i do więzienia jednocześnie? Mistrz Niemiec miałby mocną ekipę za kratkami… Doskonała była również wypowiedź Michaela Zorca na temat Karla-Heinza Rummenigge – „byłoby pięknie, gdyby po prostu się zamknął”.
Piotr Klama: – Zdecydowanie jest to wypowiedź jednego z członków Rady Nadzorczej HSV, który powiedział „Slomka na 110% pozostanie w Hamburgu”. No i następnego dnia Slomkę zwolnili.
Adrian Liput: – W tym miejscu mógłbym zamieścić kompilację wypowiedzi Christopha Kramera. Ograniczę się do tej o „współczesnym handlu ludźmi”. Piłkarz, który może zachwycać swoją postawą… ale automatycznie zniechęca do siebie, gdy otwiera usta. Na drugim miejscu ex aequo Tranquillo Barnetta i Schalke, którego trener nie powinien dziwić się porażce, skoro go nie wystawia, a także Hakan Calhanoglu i jego rewelacje na temat afery z Gökhanem Töre. Brnąc dalej: świeże słowa gwiazdora-Kalou, krytykującego Josa Luhukaya za to, że ośmielił się posadzić go na ławce. Pewnie było tego więcej, pewnie pominąłem masę dużo „mocniejszych” wypowiedzi, ale na razie tylko tyle przychodzi mi do głowy.
Podajcie swoje 11 rundy, ale nie uwzględniajcie w niej pikarzy Bayernu. Po pierwsze dlatego, że oni i tak grają w innej lidze, po drugie i tak wszyscy piłkarzy Bayernu znają, a po trzecie – doceńmy innych:
Michał Trela: Bürki – Verhaegh, Naldo, Stranzl, Rodriguez – Kramer, Baier – Bellarabi, De Bruyne, Hahn – Meier
Rafał Sak: Bürki – Jedvaj, Stranzl, Naldo, Baba – Hahn, Polanski, Gonzalo Castro, de Bruyne, Perisić – Meier. Reus za długo był kontuzjowany, więc go nie biorę pod uwagę. Jednak w czasie, gdy był na boisku, zasługiwał na 11 rundy. Szkoda chłopa…
Maciej Zaremba: Fährmann – Verhaegh, Stranzl, Naldo, A. Dominguez – Perisić, Junuzović, de Bruyne, Bellarabi – Meier, Choupo-Moting
Martin Huć: Fährmann- Knoche, Naldo, Verhaegh, Toprak – Polanski, Kramer, De Bruyne, Bellarabi – Meier
Mateusz Karoń: Bengalio – Verhaegh, Naldo, Stranzl, Ricardo Rodriguez –Bellarabi, Polanski, Gonzalo Castro, de Bruyne –Meier, Choupo-Moting
Piotr Klama: Burki – Rodriguez, Naldo, Sule, Jedvaj – Geis – Perisic, De Bruyne, Bellarabi – Seferovic, Meier
Adrian Liput: Sommer – Jedvaj, Naldo, Klavan, Baba – Kramer, Stindl – de Bruyne, Bellarabi – Meier, Kieβling
Jak w Waszych oczach wypadli Polacy? Lewandowski spełnił Wasze oczekiwania, czy raczej Was rozczarował?
Michał Trela: – Mnie Lewandowski mimo wszystko rozczarował. Mam wrażenie, że w żadnym meczu nie zbliżył się do poziomu z Dortmundu. Nie ma co dramatyzować, nie grał słabo, pewnie potrzebuje czasu, ale jednak mam w pamięci ten nieustający ostrzał bramki, jaki fundował w pierwszych miesiącach w Bayernie Mandżukić. Lewandowski dalej wygląda na świetnego piłkarza włożonego do drużyny, której kompletnie nie zna.
Wielkim, pozytywnym zaskoczeniem jest dla mnie Olkowski. Zrobił naprawdę niesamowitą rzecz, wygryzając ze składu Breczkę już w pierwszej rundzie w Bundeslidze. Brawo. Peszko mnie nie rozczarowuje, bo uważam go za piłkarza na poziomie polskiej ligi i to nie jej czołówki. Matuszczyk, Klich, Boenisch, Obraniak i Polanski na swoim poziomie – czterej pierwsi na słabym, ostatni na bardzo solidnym. Piszczek był w wielu meczach jedynym trzymającym poziom zawodnikiem Borussii. Błaszczykowskiego nie oceniał, bo grał epizody.
Rafał Sak: – Lewandowski stał się istotnym elementem taktyki Guardioli, choć w gwiazdozbiorze Bayernu był tylko jednym z wielu. Jednak dajmy mu czas. Jeszcze się uczy Guardioli, drużyny i swojej nowej roli. Jak na pierwsze miesiące i nowe wymagania było całkiem nieźle. Jeśli możemy mówić o rozczarowaniu, to w kontekście niewykorzystanych sytuacji. Czasami pudłował w zatrważający sposób. Rewelacyjną rundę miał Polański. Znakomitą, biorąc pod uwagę, że debiutował wNiemczech, Olkowski. Do słabej gry Dortmundu dostosował się Piszczek, zaś kolejnego trenera przekonał do siebie Boenisch. Szkoda, że doznał kontuzji. Ciekawa będzie jego rywalizacja z Wendellem. Coraz gorzej wygląda gra i sytuacja Sobiecha oraz Matuszczyka. W tej rundzie nie wykorzystali swych szans. Myślę, że jeszcze dojdzie do formy i kilku chwil radości przysporzy nam Peszko. I oczywiście wierzę, że Dortmundowi wiele da Kuba Błaszczykowski.
Maciej Zaremba: – Najlepszy polski piłkarz Bundesligi w minionej rundzie to Eugen Polanski, który gra regularnie (mimo konkurencji ze strony Rudy’ego i Schweglera) i do tego na bardzo wysokim poziomie. Lewandowski na pewno nie zawiódł fanów Bayernu, ale podejrzewam, że wszyscy liczyli na coś więcej z jego strony. Piszczek w wielu spotkaniach był najlepszym piłkarzem BVB, ale z czasem niestety dopasował się poziomem do swoich kolegów. Cieszy na pewno postawa Olkowskiego, który jest w tym momencie pewniakiem w Kolonii. Reszta gra bardzo mało, albo wcale.
Martin Huć: – Przede wszystkim bardzo lubię grę Eugena Polanskiego, który idealnie pasuje do stylu gry Hoffenheim. Zaskoczony jestem szybką aklimatyzacją Pawła Olkowskiego, który zdaje się powinien być w kolejnych rundach jeszcze lepszy. Rozczarowali jego koledzy z klubu – Matuszczyk i Peszko, dla których ten poziom jest jednak zbyt wysoki. Boenisch grał na swoim poziomie. Raz lepiej, raz gorzej, choć w końcówce rundy coraz częściej zaczynał grać Wendell, co może zmobilizuje Polaka do ciężkiej pracy zimą. Lewandowski zaś może być z siebie zadowolony. Było spektakularne pudło w meczu z Bayerem, ale generalnie jego debiutancka runda przy ogromnych oczekiwaniach wypadła dobrze.
Mateusz Karoń: – Robert Lewandowski, Paweł Olkowski i Eugen Polanski na plus. Reszta – poza Jakubem Błaszczykowskim, którego oceniać bym jeszcze nie chciał – na minus.
Piotr Klama: – Można Lewandowskiemu zarzucić nieskuteczność lub to, że momentami jest kompletnie niewidoczny. Jednak trzeba pamiętać o tym, że w Monachium Robert zetknął się z totalnie nowym stylem gry. Myślę, że pół roku to zdecydowanie zbyt mało czasu na podsumowywanie tego transferu, o czym wiedzieli też klubowi włodarze. Tuż po prezentacji Polaka sam Sammer mówił, że Lewandowskiemu dają rok na poznanie Bayernu Guardioli. Robert jest w o tyle komfortowej sytuacji, że w Bayernie gole rozłożone są na większość zawodników ofensywnych i dyspozycja strzelecka drużyny nie zależy głównie od niego.
Jeśli chodzi o innych Polaków, to możemy być szczególnie zadowoleni z dyspozycji Olkowskiego, który na stałe zawitał do podstawowego składu Kolonii. Można powiedzieć, że Paweł jest rzucany z pozycji na pozycję, bo czasem zagra na prawej obronie a czasem na prawym skrzydle, ale najważniejsze dla samego piłkarza jest to, że w meczach występuje regularnie.
Adrian Liput: Największym rozczarowaniem była dla mnie przede wszystkim okrągła liczba występów Mateusza Klicha – no, ale swój wilczy etap kariery ma już chyba definitywnie za sobą (gdyby ściągnęli go po raz trzeci, oznaczałoby to swoistą klątwę). Polański i Piszczek w sumie nie zaprezentowali niczego, z czego by już nie słynęli…
A Lewandowski sobie radzi. Nie odgrywa już tej samej roli, co w Dortmundzie, ale na przejściu do Bayernu nie stracił aż tyle, co jego były klub. Goli strzela mniej, ale mam wrażenie, że pomału od piłkarza grającego najbliżej bramki rywala coraz mniej wymaga się po prostu dostawienia nogi czy wykończenia dośrodkowania efektowną główką. To coraz częściej pierwsi obrońcy swych drużyn, ludzie od czarnej roboty, asystenci robiący miejsce dla efektownie grających skrzydłowych. Im bardziej chętny do taktycznych eksperymentów jest trener danej drużyny, tym gorzej wyglądają statystyki strzeleckie napastników. A Guardiola lubi grzebać w taktyce, lubi kombinować… I jako jeden z nielicznych dysponuje takim materiałem ludzkim, że mu to specjalnie nie szkodzi w razie pomyłek. Największym odkryciem z polskiego punktu widzenia jest Paweł Olkowski, o którym już tyle napisano, tyle się zachwycano, że nie mam zamiaru powielać licznych komentarzy na jego temat. Oby Kolonia była jedynie przystankiem w jego karierze, bo skoro w swojej debiutanckiej rundzie potrafił bez większego wysiłku wywalczyć miejsce w składzie, może spróbować sił w lepszym zespole, niż typowy bundesligowy średniak.
Co czeka na wiosnę Borussię Dortmund? Puchary, tylko utrzymanie czy spadek?
Michał Trela: – Puchary, z naciskiem na Liga Mistrzów, z naciskiem na bezpośredni awans do Ligi Mistrzów. Druga taka runda się nie zdarzy, nie wierzę. Straty punktowe nie są duże. Będzie pasjonująca wiosna, podczas której Dortmund będzie roznosił całą ligę i odrabiał straty. Pytanie czy zdąży. Ja myślę, że tak.
Rafał Sak: – Dortmund zajmie bezpieczne miejsce w środku tabeli. W granicach 9-10
pozycji. Awans do pucharów graniczyłby z cudem.
Maciej Zaremba: – Może jestem w tym momencie szalony, ale cały czas wierzę w czwartą pozycję dla Borussii. Przewiduję, że Wolfsburg i Schalke są już nie do dogonienia. Myślę jednak, że swoje problemy w kolejnej rundzie mogą mieć Bayer i Gladbach, w tym upatruję szanse dla BVB. Podstawą jest jednak diamentralna zmiana gry ze strony drużyny Kloppa.
Martin Huć: – Stuttgart dwukrotnie, całkiem niedawno, udowadniał, że ze strefy spadkowej po rundzie jesiennej da się wiosną wywalczyć grę w europejskich pucharach. I jestem spokojny o to w przypadku Dortmundu. Pewnie od drugiej kolejki rundy wiosennej rozpoczną marsz w górę.
Mateusz Karoń: – Walka o europejskie puchary. Czarna seria musi się kiedyś skończyć. Poza tym, wielu piłkarzy weźmie udział w zimowym obozie przygotowawczym.
Piotr Klama: – Ciężko jest przewidzieć to, co będzie w Dortmundzie… Przecież od wielu tygodni każdy powtarza „to jest ten mecz, który będzie przełamaniem tej złej formy”. Skończyła się runda jesienna i ten mecz jeszcze nie nadszedł. Jestem zdania, że Borussia do tych pucharów awansuje, ale niekoniecznie do tych, które przed sezonem były priorytetem.
Adrian Liput: – Napisałbym, że BVB na pewno nie spadnie… Ale jeszcze w połowie rundy zarzekałem się, że na pewno wkrótce ruszą po miejsca w strefie pucharowej. W trzech czwartych byłem przekonany, że przezimują w środkowych rejonach tabeli. Teraz sam już nie wiem, co o tym wszystkim myśleć, nie chcę bawić się w prognozy. Teoretycznie z taką kadrą, wykorzystując potknięcia rywali, mogą pojawić się nawet w czołówce… Ale nie wierzę w taki scenariusz. Raczej środek tabeli. Może spadek. Niemal na pewno ominie ich w przyszłym sezonie gra na trzech frontach, w Bundeslidze jest kilka sił, zdolnych przepchnąć się w czubie (Hoffenheim, Gladbach, Wolfsburg, który poczynił względem poprzedniego sezonu krok, albo i dwa, do przodu… Może Augsburg?).
Mądrzejsi o wydarzenia rundy jesiennej wytypujcie rozstrzygnięcia końcowe sezonu. Kto w LM (mistrza już znamy), kto w LE, kto w 2. Bundeslidze?
Michał Trela:
Liga Mistrzów: Bayern, Wolfsburg, Dortmund, Leverkusen,
Liga Europy: Schalke, Möchengladbach, Hoffenheim
Spadek: Paderborn, Werder
Rafał Sak:
Liga Mistrzów: Bayern, Wolfsburg, Leverkusen, Mönchengldbach.
Liga Europy: Schalke, Hoffenheim
Baraż: Paderborn.
Spadek: Werder, Freiburg.
Maciej Zaremba:
Liga Mistrzów: Bayern, Wolfsburg, Schalke i BVB.
Liga Europy: Gladbach i Leverkusen.
Spadek: Paderborn i Freiburg.
Martin Huć:
Liga Mistrzów: Bayern, Wolfsburg, Bayer, Borussia Mönchengladbach
Liga Europy: Borussia Dortmund i Schalke
Spadek: Paderborn i Freiburg. Mainz lub Werder – baraże
Mateusz Karoń:
Liga Mistrzów: Bayern, Wolfsburg, Leverkusen, Borussia Dortmund
Liga Europy: Borussia Mönchengladbach, FC Augsburg
Spadek: SC Freiburg, Werder Brema, SC Paderborn (baraże)
Piotr Klama:
Liga Mistrzów: Bayern, Wolfsburg, Bayeru i Schalke,
Liga Europejska: Gladbach, Dortmundu i Hoffenheim (zakładając, że Bayern zgarnie DFB-Pokal)
Na koniec rundy jesiennej tabelę zamykają same wielkie marki, ale optymistycznie mam nadzieję, że żadna z nich nie spadnie. Od dawna jestem zdania,że miejsce takiego klubu jak Freiburg jest w 2.Bundeslidze. Chciałbym też spadku Paderborn. Przez moment było fajnie, ale najwyższy poziom rozgrywkowy nie jest dla takich drużyn. I niech będą baraże dla Herthy.
Adrian Liput:
Liga Mistrzów powinna przypaść Wolfsburgowi Bayerowi i Schalke. Przed Bayerem przełomowa chwila – Roger Schmidt ma okazję zaprzeczyć stereotypowi słabszej formy Aptekarzy na wiosnę. W Lidze Europy widziałbym Hoffenheim i Mönchengladbach.
Kandydatów do spadku jest kilku. Lubię Freiburg, ale obawiam się, że aktualna czerwona latarnia ma największe szanse, by polecieć do 2. Bundesligi. Zagadką jest Paderborn – „miesiąc miodowy” potrwa tylko rundę, czy cały sezon? Mimo wszystko, moim zdaniem SCP spadnie dopiero w przyszłym sezonie, choć wiosną raczej czeka ich walka o utrzymanie. Pozostała trójka kandydatów do spadku/baraży to: Stuttgart/HSV/Werder. Któraś z tych drużyn ocali skórę, choć osobiście wolałbym, żeby był to Freiburg.