Śląsk Wrocław przegrał w meczu rewanżowym drugiej rundy eliminacji Ligi Europy z IFK Goeteborg 0:2 (0:0). Zdaniem 26-letniego słowackiego pomocnika, Roberta Picha rywalizacja ze szwedzką drużyną była wyrównana, a o ostatecznych losach spotkania zadecydowała pierwsza bramka.
Warto zaznaczyć, iż zarówno w pierwszym starciu, jak i w rewanżu były piłkarz MSK Ziliny przebywał na placu gry przez pełne dziewięćdziesiąt minut.
– To był wyrównany mecz. Świetnie zagraliśmy pierwszą połowę i naprawdę szkoda, że tych kilku sytuacji z tej odsłony nie potrafiliśmy zamienić na bramki. W drugiej połowie tam samo dobrze zaczęliśmy, ale wszystko posypało się, gdy straciliśmy pierwszą bramkę. Straciliśmy piłkę, a rywal zabójczo wykorzystał okazję do kontry – powiedział tuż po meczu Robert Pich, cytowany przez oficjalną stronę internetową Śląska Wrocław.
– Był to mecz „do pierwszej bramki”. Po jej stracie grało nam się już zdecydowanie trudniej. Musieliśmy gonić i zostawiliśmy rywalom za dużo miejsca, co wykorzystali już po chwili. Nie daliśmy rady podnieść się po dwóch tak szybko straconych golach i ciężko było nam skorygować naszą grę – kontynuował.
– Staraliśmy się jeszcze, mieliśmy ze 2-3 sytuacje, ale nie zdobyliśmy gola. Każdy walczył, ale brakowało nam jakości w końcowej fazie naszych akcji i dlatego odpadamy – dodał były reprezentant młodzieżowej reprezentacji Słowacji.