Stawowy: Gramy dobrze do pierwszej straconej bramki

– Mecz mógł się podobać kibicom, padło dużo bramek, gra toczyła się pod obiema bramkami. Przegraliśmy ten mecz w pierwszej połowie, po głupich błędach. Chcę pochwalić drużynę, że pomimo przegrywania różnicą trzech bramek walczyła do końca. Dużo pomogły zmiany, złapaliśmy kontakt. W drugiej połowie mieliśmy więcej sytuacji. Na wyrost byłoby stwierdzić, że zasłużyliśmy chociażby na punkt. Gramy dobrze do pierwszej bramki, później cała nasza koncepcja się burzy. Musimy od początku grać tak, jak drugie 45 minut. Musimy grać na pełnych obrotach przez cały mecz – powiedział na konferencji po przegranym 2:3 meczu z Arką Gdynia, trener ŁKS-u, Wojciech Stawowy.

– Graliśmy w miarę dobrze do straty pierwszej bramki. Był moment, że długo utrzymywaliśmy się przy piłce na połowie rywala. Szybko stracone dwie bramki były ogromnym ciosem. Zespół nie wiedział jak zareagować – dodał szkoleniowiec.

– Chciałbym wiedzieć, dlaczego zawodnicy nie wychodzą odpowiednio skupieni od pierwszej minuty. Staram się nad tym pracować. Po takim sezonie ciężko jest podnieść mentalnie zawodników. Ciągnie się za nami pech. Przy stanie 0:1 mieliśmy szansę wyrównać, ale się nie udało. Mogło to odmienić losy meczu. Szczęście nie było po naszej stronie – stwierdził Stawowy.

– Na pewno nie zawiodła kwestia defensywnego pomocnika. Na stracone bramki składa się gra całego zespołu. Przy pierwszym golu źle zachowali się nasi środkowi i boczny obrońca. Druga bramka to kwestia interpretacji sędziego. Wystawienie defensywnego pomocnika nie mogło nas ustrzec przed indywidualnymi błędami. Bramki tracimy z reguły po indywidualnych błędach. Nie można tej drużynie odmówić zaangażowania – zakończył 54-latek.