Wiślacy z Krakowa zawiedzeni remisem z imienniczką z Płocka

Piłkarze Wisły Kraków byli w sobotę kilka sekund od zwycięstwa nad Wisłą Płock, jednak w doliczonym czasie gry stracili bramkę, którą strzelił ich były zawodnik Alan Uryga.

Po meczu krakowianie nie mogli uwierzyć, że nie udało im się utrzymać korzystnego wyniku do ostatniego gwizdka sędziego.

– Ten wynik i tak bolałby, ale fakt, że wyrównująca bramka padła w ostatnich minutach sprawiła, że odczuwamy go w szczególny sposób. Zadecydował stały fragment gry – na, który byliśmy przygotowani. Wiedzieliśmy, że to mocna strona rywala. Na pewno towarzyszy nam spory żal – powiedział po meczu Kamil Wojtkowski.

– Bramka stracona w ostatnich minutach boli dużo bardziej – stwierdził obrońca krakowian Maciej Sadlok. – Byliśmy bardzo blisko tego, żeby kontynuować zwycięską passę, natomiast nie jest to mecz przegrany i też wiadomo, że ta seria prędzej czy później się skończy. Być może dobrze się stało, że przed tak ważnym meczem jak z Cracovią wylał się na nas kubeł zimnej wody. Trzeba przeanalizować, dlaczego tak się stało.

Wisłę już we wtorek czeka derbowe spotkanie z Cracovią na boisku rywala zza miedzy.

– Myślę, że mecz z Cracovią to szczególne spotkanie. Sama otoczka wokół derbów jest szczególna. Wiadomo, że wszyscy kibice nastawiają się na derby i liczą na maksimum zaangażowania oraz na zwycięstwo. My tak samo podchodzimy do tego spotkania. Wyjdziemy na boisko po to, żeby wygrać – zaznaczył Wojtkowski.

Również Sadlok jest dobrej myśli przed derbowym pojedynkiem. – Na pewno będzie to trudny gatunkowo mecz – zarówno dla rywali, jak i dla nas. Kto dłużej gra w Krakowie, ten wie, czym są starcia obu drużyn. Ważne będzie nastawienie, bo dla wszystkich w Wiśle – piłkarzy i kibiców – to najważniejszy mecz w sezonie. Derby często nie są ładnymi meczami, ale mam nadzieję, że tym razem tak nie będzie i pokażemy, iż te starcia mogą wyglądać dobrze. Zależy nam tylko na tym, aby spotkanie z Cracovią wygrać i zrobimy wszystko, aby tak właśnie było.