Czy największa siła Juventusu stała się jego największym problemem?

Przez ostatnie trzy lata w Juventusie grało wielu świetnych zawodników, którzy mieli duży wpływ na trzy zdobyte z rzędu mistrzostwa Włoch. Jeśli jednak miałbym wybrać piłkarza, który wychodził przed szereg i imponował wysoką formę przez te wszystkie sezony byłby to Arturo Vidal. Kupiony w lecie 2011 roku z Bayeru Leverkusen Chilijczyk okazał się jednym z najlepszych transferów na Półwyspie Apenińskim w ostatnich latach. Trzydzieści sześć miesięcy temu wyceniano go na 12,5 mln euro, a dziś turyńczycy mogliby za niego zainkasować nawet 50 mln. Mariaż Vidala z bianconeri wydawał się być związkiem idealnym. Ulubieniec publiczności i serce zespołu pozostał w klubie mimo zainteresowania Manchesteru United i przewidywano, że czeka go kolejny świetny sezon w barwach mistrzów Italii. Arturo poczuł się jednak w stolicy Piemontu nietykalny i w ostatnich tygodniach jego relacje ze Starą Damą się ochłodziły. I nawet jeśli nie można mówić o zbliżającym się rozwodzie czy nawet separacji, to kryzys tego związku jest ewidentny.

Vidal miał być w lecie jednym z kluczowych ruchów transferowych Manchesteru United, ale ostatecznie przeprowadzka do Anglii nie była mu pisana. Fani Czerwonych Diabłów lubią podkreślać, że Louis van Gaal zrezygnował z pozyskania pomocnika z dwóch powodów. Po pierwsze Arturo od paru miesięcy narzeka na kontuzję kolana, która raz ustępuje a raz powraca. Po drugie jego hulaszczy tryb życia miał nie spodobać się holenderskiemu menadżerowi. Tifosi Juventusu bagatelizowali stan zdrowia zawodnika, a o problemach wychowawczych Chilijczyka nikt głośno nie lubił mówić. Teraz jednak się to zmieniło, gdyż popularny „Il Guerriero” przekroczył pewną granicę.

Tuż po powrocie z przegranego meczu z Atletico Madryt w Lidze Mistrzów Vidal postanowił umilić sobie czas w jednej z turyńskich dyskotek. Zabawa była jednak zbyt sielankowa i trwała do wczesnych godzin porannych. Co gorsza ta noc nie skończyła się spokojnym powrotem do domu, ale awanturą z jednym z gości lokalu. Parę godzin później Chilijczyk popełnił kolejny błąd i spóźnił się na sesję treningową. Jeśli dodamy do tego fakt, że Stara Dama była w trakcie przygotowań do szlagierowego pojedynku z AS Romą, to możemy z większym zrozumieniem przyjmować wnioski brytyjskiej prasy o braku profesjonalizmu u Vidala. Za ten wyskok zawodnik rozpoczął starcie z giallorossi na ławce rezerwowych, a klub ukarał go grzywną w wysokości 100 tysięcy euro. Zanim jednak zarząd i sztab szkoleniowy mogły przeprowadzić poważną rozmowę wychowawczą z graczem, ten poleciał na zgrupowanie kadry narodowej. Pech chciał, że zaplanowaną datę powrotu trzeba było lekko przesunąć w czasie, gdyż samolot się spóźnił. Tym razem nie była to wina piłkarza, ale nie tak dawno temu…

Vidal

Spóźnione powroty do Turynu to nie pierwszyzna w wykonaniu Chilijczyka. W poprzednim sezonie Arturo nie zdążył na samolot do Europy i w stolicy Piemontu pojawił się 24 godziny później niż planowano. Wszelkie usprawiedliwienia nie miały prawa zrobić efektu na działaczach Juve przez osobę Mauricio Isli. Piłkarz grający obecnie w Queens Park Rangers poleciał wtedy na kadrę z Vidalem, a tuż po zakończeniu zgrupowania nie miał problemów z udaniem się na lotnisko i punktualnym powrotem. Nasz bohater natomiast gdzieś po drodze się zagubił, został dłużej w Ameryce Południowej, a w konsekwencji rozpoczął wyjazdowy mecz z Fiorentiną na ławce rezerwowych. To właśnie to spotkanie przeszło do historii toskańskiego klubu, po tym jak Juventus prowadząc 2:0 przegrał „wygrany” mecz 2:4.

Kiedy mówimy o nocnym życiu Chilijczyka nie sposób nie wspomnieć o jego pierwszej znanej szerokiej publiczności eskapadzie po klubach we Włoszech. W marcu 2012 roku Arturo wybrał się z kolegą z drużyny Leonardo Bonuccim do dyskoteki Tabata. Na miejscu obaj panowie dla żartów postanowili porzucać się kostkami lodu. Takie zachowanie nie przypadło do gustu innym gościom i pomiędzy piłkarzami, a klientami doszło do szamotaniny. Wtedy ten incydent przeszedł praktycznie bez echa, klub nie sięgnął graczom do portfela, a sami zawodnicy parę dni później śmiali się z całego zdarzenia na boisku.

Szczęście się do nich uśmiechnęło, gdyż Juventus pokonał Fiorentinę 5:0, a Vidal zdobył jedną z bramek. Nierozważne zachowanie piłkarzy nie spotkało się ze srogą reakcję klubu. Kto wie czy to właśnie nie wtedy Chilijczyk po raz pierwszy poczuł, że w Turynie jest tak wielką gwiazdą, że wszystko ujdzie mu płazem.

Powyżej namalowałem obraz piłkarza, który lubi korzystać z uroków życia nocnego, potrafi zachować się nieprofesjonalnie i zaczyna stwarzać problemy. Czy to jednak wystarczający powód, by powtarzać za prasą plotkarką, że Vidal nie ma przyszłości w ekipie bianconeri i niedługo zostanie pożegnany? Absolutnie nie. Musimy pamiętać, że mówimy o graczu zjawiskowym, który jako pomocnik box-to-box należy do ścisłej czołówki zawodników na tej pozycji na świecie. Nawet jeśli liczba występków Vidala jest spora, to liczba strzelonych przez niego bramek przykrywa wszystko.

W przeciągu trzech lat Arturo zdobył dla Juventusu 42 gole i w klasyfikacji najlepszych strzelców klubu wyprzedził takie legendy jak Hansena, Bońka, Moellera, Laudrupa czy Boninsegnę. Co więcej, jeśli Vidal utrzyma przez następne siedem miesięcy skuteczność z poprzednich sezonów to wyprzedzi niedługo Tardellego, Conte, Vialiego czy nawet Nedveda. Nie ulega wątpliwości, że już teraz Chilijczyk zapisał się w historii Starej Damy. Co ciekawe, spośród obecnej kadry turyńczyków to właśnie on ma najwięcej trafień na swoim koncie i w tym wyścigu wyprzedza nawet wychowanka bianconeri Claudio Marchisio.

Niesamowitą zaletą Vidala jest fakt, że ten potrafi z największą łatwością znaleźć się w polu karnym i wykończyć akcję zespołu. Oprócz goli piłkarz imponuje przeglądem pola, potrafi posłać prostopadłe podanie, a jego 11 asyst jest tego najlepszym dowodem. W środku boiska jest sercem zespołu i będąc w formie przyćmiewa nie tylko Marchisio, ale również Pogbę i Pirlo. To nie przypadek, że to właśnie w pierwszej kolejności po Chilijczyka zgłosiły się największe angielskie, hiszpańskie i niemieckie kluby w letnim oknie transferowym. Działacze Juventusu nie są głupi i wiedzą, że mają w swojej szatni skarb, którego nie mogą wypuścić z rąk. Błędy, które popełnia zaczęły go sporo kosztować, ale nikt przy zdrowych zmysłach nie pójdzie na wojnę z piłkarzem, który zajmuje centralną rolę w planach Massimiliano Allegriego.

Spekulacje, że nieprofesjonalne zachowanie Vidala było zaplanowane i ma zmusić szefostwo Starej Damy do wystawienia go na sprzedaż to póki co tylko… spekulacje. Plotki podobne do tych o wymianie na Juana Matę, czy też mówiące o jego wielokrotnych testach medycznych w Anglii, które przechodził tuż przed „podpisaniem” kontraktu z Man Utd. Środowisko związane z Juventusem i cieszący się estymą dziennikarze podkreślają, że kłopoty „Il Guerriero” są tylko przejściowe, a powrót Arturo do łask i wysokiej formy to tylko kwestia czasu. Na dzień dzisiejszy nie jest pewne czy mamy do czynienia z myśleniem życzeniowym, czy też Vidal rzeczywiście wyciągnie wnioski ze swych błędów i wszystko wróci do normy. Pewne jest tylko to, ze po latach dawania radości Chilijczyk przysporzył kibicom Juventusu sporych zmartwień.