W niedzielne popołudnie w hali Globus dojdzie do starcia trzeciego w tabeli MKS-u oraz Rumunek, które dzierżą ostatnią lokatę. Potencjalna wygrana w tym spotkaniu daje Lubliniankom awans do kolejnej rundy.
Pod względem ostatnich wyników w Lidze Mistrzyń Polki wyglądają znacznie lepiej od dziewczyn z Baia Mare. To nasze potrafiły ograć Metz na własnym parkiecie i przywieźć cenny punkt z wyjazdu do nich. Rumunki za to zanotowały dwie porażki z Larvikiem. Grając u siebie podjęły walkę, jednak i tak poległy, zwyciężyło doświadczenie Norweżek. Na wyjeździe przegrały już bezapelacyjnie, chociaż na rozmiar porażki wpłynął minimalizm Larviku.
W tygodniu obie ekipy grały na krajowym podwórku, jednak obie oszczędzały swoje najlepsze zawodniczki, więc nie powinno to mieć wpływu na ewentualne zmęczenie i kondycję zawodniczek.
W pierwszym spotkaniu tych drużyn, które zainaugurowało całe rozgrywki kobiecej Ligi Mistrzów w tym sezonie zwyciężyło Baia Mare, pokonując MKS pięcioma trafieniami. Jednak gospodynie nie miały takiej łatwiej przeprawy. To Lublinianki rozpoczęły spotkanie lepiej, w pewnym momencie prowadząc kilkoma trafieniami. Największy wpływ na to miała doskonała, szczelna obrona oraz bardzo dobrze wyprowadzane kontrataki. Oprócz tego w lubelskiej ekipie funkcjonował szybki środek, który dał przyjezdnym kilka bramek. Niestety w drugiej części pierwszej połowy MKS stanął, a doświadczone jednostki z drużynie Baia Mare wykorzystały to, wychodząc na kilkubramkowe prowadzenie, co później się okazało, zaważyło na końcowym wyniku. Druga połowa rozgrywana była bramka za bramkę i różnica ustalona w końcówce pierwszej partii okazała się decydująca.
Nie przywiązywałbym znacznej uwagi do rozmiarów porażki, ponieważ jak pokazują rozgrywki LM w tym sezonie wiele się dzieje podczas poszczególnych meczy. Nasze dziewczyny potrafiły zremisować w Metz, zaś Rumunki poległy tam z kretesem, tracąc aż 10 trafień do rywalek.
W ostatnich spotkaniach Lublinianki pokazały, że już są gotowe do wygrywania na najwyższym poziomie. Potrafią udźwignąć ciężar meczu i podjąć walkę do końca. Na początku rozgrywek takiego doświadczenia mogło jeszcze brakować, więc jest to kolejna zmienna wpływająca na wynik jutrzejszego spotkania, na korzyść gospodyń jutrzejszego meczu oczywiście.
W ostatnim meczu we własnej hali MKS ograł, jak już wspominałem, francuskie Metz 35-31. Przez większość spotkania wynik oscylował na granicy remisu, drużyny uciekały maksymalnie na dwie bramki. W ostatnich dziesięciu minutach gospodynie zagrały bardzo konsekwentnie, spełniając założenia Trenerki, dzięki czemu udało im się zyskać większą przewagę i dociągnąć ją do ostatniej syreny. Wreszcie umiejętności, talent i ciężka praca przełożyły się na wynik. Myślę, że jutro w Lublinie nie znajdzie się żadna osoba, która nie przyzna, że „Montex” wygra to starcie.
Jednak wyniki wynikami, ale trzeba także spojrzeć na mecz od strony taktycznej.
Oba zespoły preferują w obronie ustawienie 6-0, chociaż Lublinianki lubią w odpowiednim momencie podwyższać ustawienie pod rozegrania przerywając tym płynność akcji przeciwniczek. Oprócz tego ich defensywę cechuje szczelność, czyli brak luk, które mogłyby wykorzystać przeciwniczki i mocna bramka. Od dwóch spotkań Ligi Mistrzyń Sabina Włodek ma do dyspozycji trzy bramkarki, gdyż po poważnej kontuzji powróciła Weronika Gawlik. Oprócz tego, dzięki swoim szansom, które otrzymywała w tym sezonie, jak i poprzednim, Ola Baranowska rozwinęła się na tyle, że jest w stanie dać dobrą zmianie Kati Dzhukevej, która jest niewątpliwym numerem jeden w lubelskiej bramce. To między innymi dzięki niej MKS osiąga takie rezultaty. Bułgarka praktycznie w każdym meczu notuje dobrą skuteczność obron, czym wprowadza spokój do drużyny. W Baia Mare znajduje się wiele doświadczonych zawodniczek, jednak przed sezonem doszło do sporej rotacji w składzie, przez co w drużynie nie ma jeszcze odpowiedniego zgrania. Na pewno wychodzi to w grze defensywnej, gdyż do pełnego zgrania się bloku nie wystarczy kilka tygodni wspólnych treningów.
Moim zdaniem w ofensywie ten brak zgrania też może w niektórych akcjach dać o sobie znać. W lubelskiej drużynie tego problemu nie ma. Przed sezonem doszły tylko dwie Brazylijki, przez co z pewnością nie można mówić o takich kłopotach. W większości dziewczyny grają ze sobą już drugi sezon, więc pewne automatyzmy między nimi już się wyrobiły. Cały czas stosują te same zagrywki, przez co mają je już mocno wyćwiczone, a to bardzo pomaga im w atakach pozycyjnych. Całą grą przez praktycznie 60 minut dyryguje Dorota Małek, która przeżywa drugą młodość. Dora oprócz cennego doświadczenia wnosi niemałe umiejętności. Potrafi doskonale minąć na zwodzie, rzucić z góry, jak i stworzyć sytuację koleżankom jednym podaniem. Trzeba powiedzieć, że ma komu dogrywać. Na lewym skrzydle jest Agnieszka Kocela, która znajduje się w życiowej formie, dzięki czemu została powołana na zbliżające się Mistrzostwa Europy. Obok niej, na prawym rozegraniu, najczęściej występuje Marta Gęga, której gra także została doceniona i także dostała ona powołanie na mistrzostwa. Co ważne potrafi ona oprócz mocnego rzutu z góry minąć przeciwniczki zwodem, przez co można ją uznać za uniwersalną rozgrywającą. O dziewczynach z MKSu mógłbym pisać wiele, jednak nie będę tego robił. Myślę, że wymienienie trzech z nich jako jednostek przedstawiających ogół powinno wystarczyć.
Mogę zapewnić, że pozostałe dziewczyny także wnoszą sporo do gry zespołu i każda z nich jest w stanie zabłysnąć w kolejnym spotkaniu, czy to LM, czy też Superligi. Jednak w Montexie chodzi o to, że gra cały zespół, można zobaczyć to po zdobyczach bramkowych. W każdym meczu bramki rozkładają się w miarę równo. U niedzielnych przeciwniczek naszych dziewczyn tak nie ma. Wiele akcji opiera się na indywidualnych zagraniach poszczególnych zawodniczek. Wprawdzie w rumuńskiej ekipie znajduje się wiele utytułowanych piłkarek, jednak nawet najlepsze indywidualności nie są lepsze od zgranego kolektywu.
Do tego Baia Mare zmaga się z kontuzjam.: Timea Tatar, Adriana Nechita i Barbara Arenhart nie zagrają na pewno, do tego z urazami zmagają się Laura Oltean, Alexandra do Nascimento, Ekaterina Davydenko i Luciana Marin, czyli czołowe zawodniczki mistrza Rumunii. W naszych szeregach oprócz pauzującej od dłuższego czasu Karoliny Konsur, wszystkie zawodniczki są w pełni sił.
Po mojej analizie, przyjmując szansę drużyn nawet 50/50 kurs na Lublinianki wynoszący 2.40 w bet365 staje się atrakcyjną opcją. Śmiałbym nawet twierdzić, że prawdopodobieństwo jest wyższe po stronie gospodyń i ten kurs staje się tylko jeszcze lepszy.
Niedziela godz. 14:00
[sc:unibet]MKS Lublin – Baia Mare, Typ: MKS Lublin, Kurs 2.18
Maciej Romaniuk