Bas Dost w sobotnie popołudnie dokonał nie lada wyczynu strzelając aż cztery gole w zwycięskim dla VfL Wolfsburg spotkaniu wyjazdowym z Bayerem Leverkusen 5:4 (3:0).
Holender ostatnie trafienie zapisał na swoim koncie już w doliczonym czasie gry, zapewniając w ten sposób „Wilkom” cenne trzy punkty w pełnej emocji konfrontacji na BayArena.
– Za każdym razem kiedy strzeliłem bramkę, myślałem, że to już koniec. Oni jednak walczyli cały czas. To było niesamowite. Jeśli ten mecz zakończyłby się wynikiem 4:4, bylibyśmy mocno sfrustrowani, ale teraz możemy się śmiać – przyznał pozyskany w 2012 roku z SC Heerenveen 25-letni napastnik.
– To było bardzo trudne spotkanie. Byliśmy na szczycie po pierwszej połowie, jednak druga część to zupełnie inna historia. Leverkusen w prosty sposób wróciło do gry, ale strzelić pięć bramek na wyjeździe, to jednak coś znakomitego dla nas – kontynuował Holender.
– Bałem się, że nigdy nie będzie dobrze. Teraz jestem numerem jeden w Wolfsburgu. Wiem jednak, że to nie wszystko. To był dopiero początek – zapowiedział na koniec Bas Dost.
(na podstawie soccernews.com i kicker.de)