Po zwycięstwie z Jagiellonią Białystok, trener Lecha, Maciej Skorża nie ukrywał radości, ale też przyznawał, że ma świadomość, iż jakość gry jego zespołu pozostawiała wiele do życzenia.
Lech tej wiosny nie zachwyca. Remisy z Pogonią i Cracovią, skromne zwycięstwo nad słabiutkim Ruchem to wyniki, które nie są tymi, jakich oczekują kibice. Wysoka wygrana ze Zniczem Pruszków wydawała się obowiązkiem, więc nikt nie przywiązał do niej większej wagi. Prawdziwym testem dla Kolejorza miał być pojedynek z drugą w tabeli Jagiellonią. Pierwsza połowa jednak nie dostarczyła większych emocji.
– Jagiellonia przez całą pierwszą połowę skutecznie wybijała nas z rytmu i bardzo krótko graliśmy tak, jak chcieliśmy. Stworzyliśmy sobie tylko dwie sytuacje, a to stanowczo za mało zwłaszcza jak na mecz u siebie. Do tego szybko straciliśmy z powodu kontuzji Gergo Lovrencsicsa, na którego bardzo liczyłem w tym spotkaniu. Na szczęście już pierwsze badania wykazało, że to nic groźnego – mówił na pomeczowej konferencji prasowej Maciej Skorża, trener Lecha.
Po przerwie Kolejorz dalej dążył do zdobycia gola, ale i Jagiellonia miała swoje sytuacje. O zwycięstwie zdecydował gol Barryâego Douglasa w 87. minucie spotkania, którego wynik ustalił z rzutu karnego Tomasz Kędziora.
– Mecze wygrane w taki sposób pozostawiają pewien niedosyt na trybunach, ale proszę mi wierzyć, że w szatni właśnie takie zwycięstwa smakują najlepiej i cementują zespół – przyznał szkoleniowiec Kolejorza. – Zdajemy sobie sprawę, że stać nas na lepszą grę, bo dziś mieliśmy sporo problemów z tak zdyscyplinowanym rywalem – dodał.