Wojciech Kędziora miał udział przy obu kontrowersyjnych bramkach dla Termaliki Bruk-Net Nieciecza w zwycięskim zaległym spotkaniu z Jagiellonią Białystok 2:0.
– Co do sytuacji z karnym, to ciężko mi powiedzieć jak dokładnie wyglądała. Byłem przed przeciwnikiem i nagle na swojej głowie poczułem jego buta. Potem arbiter zagwizdał – tłumaczył Kędziora dla oficjalnej strony Termaliki zdarzenie, po którym arbiter podyktował rzut karny, wykorzystany później przez Dawida Sołdeckiego.
– Co do drugiej bramki, to ktoś krzyczał żeby wybić futbolówkę. Zawodnicy Jagiellonii mieli czas na reakcję. Gdy podbiegałem do niej, to nie wiedziałem czy została wybita. Pobiegłem z nią i strzeliłem gola. Wiem, że ktoś może mieć o to do mnie pretensje – przyznał napastnik „Słoników”, który zdobył bramkę, gdy pomocy medycznej dopraszał się jeden z jego kolegów z drużyny.
– Trener gości Michał Probierz po tym golu miał ochotę wyjść na murawie i wytłumaczyć mi to inaczej. Gdyby to Jagiellonia miała wybić piłkę, to z pewnością jego zachowanie byłoby inne – podsumował Wojciech Kędziora.
Termalika po zwycięstwie nad Jagiellonią przesunęła się na dziesiąte miejsce w tabeli. Przed Świętami Bożego Narodzenia podopieczni Piotra Mandrysza zagrają jeszcze z Ruchem Chorzów.