Era Wielkiego Elektronika?

Tomasz Urban
Tomasz Urban

Cóż to była za środa! Takiego dnia w Bundeslidze nie było dawno. Jak w filmach Hitchcocka – zaczęło się od trzęsienia ziemi, a potem było tylko ciekawiej. Najpierw okazało się, że HSV rezygnuje jednak z Tuchela (choć tak naprawdę to nie wiadomo do końca, kto z kogo zrezygnował) o którego walczyło od miesięcy i z którym było już ponoć dogadane, na koniec dnia okazało się, że FC Porto wcale nie jest takie słabe, jak by się mogło wydawać w Monachium, ale prawdziwa bomba wybuchła pomiędzy oboma wydarzeniami. Ubóstwiany w Dortmundzie Jürgen Klopp rzucił ręcznik. Od lata przestaje być trenerem Borussii Dortmund. Zwolnił się sam, bo miał świadomość, że nikt tego nie zrobi za niego. Ani Watzke, ani Zorc. Ich relacje już dawno przeniosły się z płaszczyzny stricte służbowej na prywatną. Do tego Klopp dorobił się niemal kultowego statusu w Dortmundzie. Stał się najzwyczajniej w świecie niezwalnialny.

Jego decyzja sprawiła, że wszystkie porozsypywane w nieładzie klocki zaczęły się znowu układać w jedną całość. Wszyscy już wiedzieli, kto będzie nowym trenerem zespołu z Signal Iduna Park. Watzke próbował jeszcze co prawda blefować i ostrzegać w mediach, że Tuchel to nie jest jedyny kandydat, jakiego BVB ma na oku, ale była to jedynie gra mająca na celu ustawienie się w lepszej pozycji negocjacyjnej z Tuchelem, bo przecież trudno było brać na poważnie kontrkandydaturę Saschy Lewandowskiego. Potwierdzenie nastąpiło w niedzielne przedpołudnie. Bez niespodzianki – Thomas Tuchel wejdzie w buty Jürgena Kloppa i zmierzy się z jego legendą. Obaj przyszli do Dortmundu z Mainz, dlatego niemieccy dziennikarze na twitterze pół żartem pół serio orzekli, że następcą Tuchela będzie pewnie za 7 lat (tyle trwała przygoda Kloppa z Borussią) Martin Schmidt – obecny trener klubu z Moguncji. Pożyjemy zobaczymy.

W niedzielę przez niemieckie media przelała się lawina artykułów na temat nowego trenera Borussii. Bild, die Welt, FAZ, SZ, Spiegel, Ruhrnachrichten, die Zeit… Czego byście nie otworzyli – wszędzie znaleźlibyście artykuł o tym, czy Tuchel to właściwy kandydat do objęcia schedy po Kloppie. Dziennikarze, eksperci i komentatorzy niemieckiej piłki nie są w tym względzie jednomyślni. Ja sam też mam mieszane odczucia, problem w tym, że nikogo lepszego na ten moment Borussia na rynku nie znajdzie. Tuchel ma ogrom zalet, ale też i kilka wad, w Mainz nic nie znaczących, które jednak w tak wielkim klubie jak BVB mogą urosnąć do rangi ważących problemów. W Niemczech można spotkać się z poglądem, że Tuchel to niemal kalka Kloppa. Owszem, filozofia gry obu trenerów jest bardzo podobna – wysoki gegenpressing, jak najszybszy odbiór piłki i błyskawiczne przejście do fazy ataku. Stąd też można uznać, że Borussia będzie Tuchelowi pasować, bo przecież piłkarze BVB od lat są przyzwyczajeni do takiej gry. Nie będzie musiał uczyć ich od podstaw. Zarówno Klopp jak i Tuchel preferują te same wyjściowe ustawienia taktyczne – zarówno u tego pierwszego jak i u drugiego wszystko zaczyna się od 4-2-3-1. Obaj trenerzy podobnie emocjonalnie reagują na wydarzenia meczowe, żyją przy linii, a po porażkach nie należą do najłatwiejszych rozmówców. Obaj, zaczynając pracę w Dortmundzie, są/byli na tym samym etapie swojej kariery, mają/mieli opinię młodych, arcyzdolnych, którzy zrobili bardzo dobry wynik z małym klubem, ale nie są zweryfikowani przez wielki futbol.

rn

Różnic między Kloppem a Tuchelem też jednak jest całkiem sporo, co sprawia, że zarówno szefostwo, jak też i kibice BVB z lekkim dystansem podchodzą do nowozatrudnionego szkoleniowca. Klub wydał jedynie krótki i suchy komunikat z jasnym przesłaniem, że w chwili obecnej nie zamierza w tej sprawie wdawać się w żadne komentarze. Dość specyficzny sposób witania nowego szkoleniowca.

Co zatem może wywoływać niepokój w Dortmundzie? Czego powinni się spodziewać kibice Czarno-Żółtych?

Osobowość Tuchela

Tuchel to nie jest najłatwiejszy człowiek we współżyciu. Ekstrawertyczny w czasie meczu i treningu, zmienia się poza boiskiem w zdystansowanego dla otoczenia introwertyka. Prawie jak Dr Jekyll i Mr Hyde. Nie jest typem medialnego zwierzęcia jak Klopp, który przed kamerami czuje się tak samo dobrze, jak na trenerskiej ławce. Nie sypie dowcipami i cytatami jak z rękawa, które spisuje się potem w długie listy hitów. Nie lata po każdym golu pod niebem jak Michael Jordan i nie popada w emocjonalne skrajności. Cechuje go chłodne i analityczne spojrzenie na piłkę. Zawsze i wszędzie. To nie jest typ Everybody’s darling, potrafi być jeszcze bardziej bezczelny i arogancki wobec mediów niż Klopp, a jego pewność siebie zakrawa często na butę. Jest świadomy własnej wartości i przekonany o słuszności swojego sposobu patrzenia na futbol. Trudno sobie wyobrazić, by relacje między nim a Zorkiem i Watzke choć w zarysie przypominały to, co wypracowała sobie wspomniana dwójka z Kloppem. Spodziewam się raczej „szorstkiej przyjaźni” i ultraprofesjonalnych kontaktów. Oczywiście li tylko na niwie zawodowej. Ale może to i lepiej dla BVB? Może właśnie tego teraz ten klub potrzebuje? Kloppa nikt nie odważyłby się zwolnić, w przypadku Tuchela rozterek natury emocjonalnej Watzke miał raczej nie będzie, dzięki czemu łatwiej przyjdzie mu zachować trzeźwość umysłu na wypadek gdyby okazało się, że relacja między BVB a Tuchelem w żaden sposób nie licuje z klubowym motto. A propos…

Echte Siege zamiast Echte Liebe?

Klopp był trenerem idealnie skrojonym pod hasło „Echte Liebe”. To faktycznie była prawdziwa miłość pełna namiętności, uniesień, ale i kryzysów. Jak w życiu. Pewnie dlatego Klopp zdążył już wspomnieć, że jest w stanie wyobrazić sobie powrót do Borussii, mimo że przecież jeszcze z niej nie nawet nie odszedł…. Klopp żyje emocjonalnie i nadał Borussii swój emocjonalny charakter. To typ człowieka, który potrafi porwać za sobą tłumy. Pamiętacie kobietę, która na konferencji prasowej rzuciła mu się na szyję aby okazać wsparcie i uwielbienie mimo kiepskich wyników? Tuchelowi nikt się na szyję rzucał nie będzie. Pamiętacie też zapewne hasło przeszczepione na polski grunt przez Michała Trelę, którego teksty o Bundeslidze uwielbiam czytać (i polecam zdecydowanie każdemu!), o heavy-metalu granym przez kloppową Borussię. Za Tuchela nie będzie heavy-metalu. Będzie muzyka elektroniczna. Jean-Michel Jarre i jego Oxygeny. Każdy dźwięk będzie idealnie dobrany, każdy będzie użyty we właściwym czasie, wszystko będzie harmonijnie powtarzalne i wypracowane. Muzyka grana przez BVB wcale nie będzie gorsza, będzie po prostu inna. Odczucia estetyczne zejdą zresztą na drugi plan, liczyć się będzie efekt końcowy kompozycji i jej perfekcjonizm. Wielki Elektronik nie pozwoli na żaden fałszywy ton.

Taktik über alles!

Tuchel to taktyczny świr. Nie, nie chodzi o to, że każe grać „na chaos”, jak nasz rodzimy Świr. To trener uznający prymat przygotowania taktycznego nad mentalnym. To on wprowadził do Bundesligi pojęcie „Matchplanu”. Każdego rywala analizuje w najdrobniejszych szczegółach szukając w ten sposób dróg do pokonania go. Nie usłyszycie od niego hasła, że nie interesuje go to, jak gra przeciwnik, bo skupia się na swoim zespole. Wręcz odwrotnie – to, jak gra rywal ma ogromne znaczenie dla sposobu gry drużyny Tuchela. 4-2-3-1 jest dla niego tylko wyjściowym wariantem taktycznym, który w czasie meczu może przybierać najróżniejsze formy, nie wykluczając dziwacznego 5-2-2-1 jak swego czasu przeciwko Bayernowi. Tuchel nie odżegnuje się ani od krycia strefowego, ani od przestarzałego krycia każdy swego. Próbuje, wymyśla, kombinuje. Pod tym względem znacznie bliżej mu do Guardioli niż do dość ograniczonego taktycznie Kloppa. Taktyczna elastyczność ma dla nowego trenera BVB ogromne znaczenie. Bild poprosił niedawno bramkarza Christiana Wetklo, który miał okazję pracować z oboma trenerami w Mainz o porównanie obu trenerskich magików. Wetklo stwierdził, że Kloppowi zdarzało się improwizować podczas odpraw. Często odwoływał się do emocji piłkarzy i tu szukaj ich rezerw. Tuchel natomiast preferował taktyczne rozłożenie przeciwnika na czynniki pierwsze oraz analizy wideo. To chyba najlepiej pokazuje, czego możemy się spodziewać po jego Borussii. Już nie będzie romantyczna i namiętna. Będzie chłodna i wyrachowana. Ale może taka właśnie jest naturalna kolej rzeczy? Może to właściwa droga? Może właśnie tego teraz jej najbardziej potrzeba? Może to kolejne stadium rozwoju?

Taniec z gwiazdami

Thomas Tuchel potrafi być nie tylko dla mediów ale i dla swoich zawodników bardzo nieprzyjemny. Zwłaszcza dla piłkarzy, na których nie już liczy. To, co ze mną wyprawiał, to był mobbing najwyższej próby! – mówił w mediach o Tuchelu Heinz Müller. Wytoczył mu nawet sprawę w sądzie, którą zresztą przegrał. Określał go mianem dyktatora, twierdził, że był często obrażany i poniżany przez niego przed zespołem. Tuchel zdegradował go do rezerw, a kiedy Müller pojawił się na pierwszym treningu po przerwie zimowej, nie zastał w swojej szafce żadnych rzeczy. Nawet tych osobistych. Tuchel kazał wszystko posprzątać i wyrzucić…

Zresztą sami zobaczcie, że Tuchel potrafi się zezłościć na swoich graczy. Zabawa zaczyna się od czterdziestej sekundy:

W niedzielnym Doppelpassie przez niemal godzinę zajmowano się tematem Borussii i ewentualnym angażem Tuchela w tym klubie. Komik Wolfgang Trepper (nie dajcie się zmylić, facet ma ogromną wiedzę o futbolu!) i Thomas Strunz nie dawali się zauroczyć osobą Tuchela. Pokażcie mi jego sukcesy! – domagał się Trepper. Namacalnych sukcesów jako takich oczywiście nie ma, bo przecież trudno o nie w takim klubie jak Mainz, ale niech przemówią liczby. Te nie kłamią. Pięć lat rządów Tuchela w Mainz i liczba zdobytych przez jego zespół punktów. Robi wrażenie.

tabela tuchela

Tabela Tuchela. Robi wrażenie, co?

Problem jest jednak innej natury. Tuchel to piekielnie inteligentny, a jednocześnie przekonany o własnej wartości trener, który jednak po raz pierwszy w karierze wchodzi na piłkarskie salony. Dortmund to nie Mainz, to nie jest piłkarska prowincja, gdzie stosunkowo łatwo podporządkować sobie wszystko i wszystkich. To, co w Moguncji było dla niego sufitem, w Dortmundzie będzie podłogą. W FSV za piąte miejsce daliby się pokroić, w Dortmundzie za piąte miejsce pokroją jego.  Nie każdy świetny trener z małego klubu pasuje i do klubu dużego. Inaczej pracuje się z Bungertem, czy Diazem, a inaczej z Hummelsem i Reusem. W Borussii Tuchel nie będzie sobie mógł pozwalać na rzeczy, które w Mainz uchodziły płazem. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że przecież Klopp też nie był sprawdzony w wielkim klubie, kiedy przychodził do Borussii. Tyle tylko, że BVB wtedy a dziś to dwie różne bajki. Wówczas był to zespół wyciągnięty niemal za uszy w finansowego bagna, złakniony jakiegokolwiek sukcesu. Klopp wszedł do zespołu młodych gniewnych. To on wynalazł Hummelsa, Gündogana, Sahina, Lewandowskiego, Götze czy Piszczka dla wielkiej piłki. Oni wszyscy mieli wówczas naście lub w najlepszym przypadku dwadzieścia lat. Dziś ci sami gracze w zdecydowanej większości stanowią o sile BVB, ale są już w pełni ukształtowanymi i dojrzałymi graczami, podobnie jak i Tuchel świadomymi własnej wartości, mającymi swoje nawyki. I te dobre, i te złe i Tuchelowi ciężko będzie te nawyki zmienić. Musi się w jakimś stopniu sam do nich elastycznie dopasować. Będzie potrafił? Wspomniany wcześniej Bungert czy Schürrle wystawiają swojemu dawnemu mentorowi medialną laurkę, więc powinien sobie poradzić i w tej materii.

Według mnie to najpoważniejsze zadanie jakie stoi przed Tuchelem. Sztuka zawierania kompromisów na każdym polu. Nie sądzę, aby rządami dyktatorskimi udało mu się zawładnąć duszami i umysłami piłkarzy czy kibiców.  Spodziewam się, że będzie iskrzyć, będzie zgrzytać, będzie huk i czasem wrzask. Docieranie się Tuchela z BVB będzie wymagało ofiar i poświęceń. Będą błędy i rozczarowania. Jeśli jednak uda się przetrwać próbę czasu i zeszlifować wszystkie ostre kanty, to zestawiając ambicję i inteligencję Tuchela z tradycją i potencjałem BVB, za czas jakiś duma Dortmundu znów powinna odzyskać nie tak dawny przecież blask i rzucić kolejne wyzwanie ciemnym monachijskim mocom. Bo nie ma się co oszukiwać – jakkolwiek silne w przyszłości będą Wolfsburg i Leverkusen – ich rywalizacja z Bayernem nie posunie Bundesligi do przodu ani o krok. Bundesliga i Bayern potrzebują silnej Borussii, przede wszystkim tej z Dortmundu. Thomasie działaj!