Ruch Chorzów przegrał przed własną publicznością z Wisłą Kraków 2:3 w ramach 29. kolejki Ekstraklasy. Po zakończeniu rywalizacji pomocnik „Niebieskich, Patryk Lipski nie krył rozczarowania niekorzystnym rezultatem.
Młodzieżowy reprezentant Polski mógł w doliczonym czasie gry doprowadzić do remisu, ale nie zdołał wykorzystać rzutu karnego. Jego strzał skutecznie obronił Michał Miśkiewicz. – Jestem zły. Jedyne co mogę zrobić, to przeprosić kibiców i kolegów z drużyny, bo ta bramka mogła nam pierwszą ósemkę. Tak jak krzyczeli kibice, trzeba podnieść głowy do góry, bo już za tydzień następny mecz. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie byli w tej ósemce – powiedział 21-latek, cytowany przez oficjalną klubową stronę internetową.
– Jeszcze dzisiaj to będzie bolało, ale to już jest za mną, trzeba pokazać w kolejnym meczu, że zasługujemy na górną ósemkę, a ja muszę udowodnić, że nie bez przyczyny kibice obdarzyli mnie zaufaniem. Będę się starał odpłacić im i kolegom z drużyny, bo mam im coś do oddania – dodał.
W następnej ligowej kolejce podopieczni Waldemara Fornalika zmierzą się na wyjeździe z Lechią Gdańsk. W tym spotkaniu w drużynie „Niebieskich” zabraknie dwóch zawodników, którzy będą pauzować za nadmiar żółtych kartek. – Mamy mocną ławkę, to będzie świetna szansa dla zmienników, którzy nie mieli zbyt wielu możliwości do występów, bo Michał Koj i Mariusz Stępiński są podstawowymi zawodnikami. Oby te zmiany wyszły nam na dobre – zakończył Lipski.