Prowadzone od lat badania statystyczne potwierdzają to co wiedzą wszyscy. Juventus ma zdecydowanie najwięcej fanów we Włoszech, a praktycznie co szósty kibic na Półwyspie Apenińskim trzyma kciuki za Starą Damę. Wielka miłość, którą cieszą się bianconeri wiąże się jednak z nienawiścią. Juve to również klub, który ma najwięcej przeciwników w kraju. Kontestatorzy turyńczyków często dają o sobie znać wyżywając się w mediach na aktualnych mistrzach Italii. Dla nich biało-czarni to wróg numer jeden.
Pomawianie Juventusu o oszustwa to prawdziwy stały fragment gry w świecie calcio. Oskarżenia formułują zawodnicy, trenerzy a czasem nawet politycy czy dziennikarze. Tuż po niedzielnym meczu w Neapolu we włoskich mediach rozpętała się prawdziwa burza. Christian Maggio stwierdził, że sędzia boczny nie mógł nie widzieć pozycji spalonej przy golu Caceresa i posądził arbitra o złą wolę i co za tym idzie wypaczenie wyniku. Fakt, że w grę wchodziły centymetry umknął jednak odwróconemu tyłem obrońcy Napoli.
Maggio wyraził również ogromne zdziwienie gdy po faulu Zapaty na Buffonie sędzia odgwizdał rzut wolny, a nie uznał wyrównującego gola dla azzurri. Jeszcze dalej posunął się Rafael Benitez, który przyznał, że kiedy gra Juventus to „wszystko może się zdarzyć”. Hiszpan ocenił, że wszystkie kontrowersyjne decyzje sędziów na korzyść Starej Damy są usprawiedliwianie, a ponadto zdarzają się one zdecydowanie zbyt często. Prezydent Napoli Aurelio De Laurentiis również widział w niedzielnej porażce wpływ arbitrów. – Juve jest mocnym zespołem, więc jeśli dodatkowo pomagają im sędziowie, to są nie do pokonania – grzmiał.
Powyższe słowa tak naprawdę nie powinny nikogo dziwić. Włoskie media od pewnego czasu są pełne uszczypliwych, czy wręcz chamskich wypowiedzi pod adresem aktualnych mistrzów. Wszyscy pamiętają, że po wygranym przez Juve meczu z Romą 3:2, Francesco Totti powiedział, że turyńczycy powinni grać w swojej własnej lidze. Lament Corriere dello Sport i dziennikarzy sympatyzujących z giallorossi ciągnął się tygodniami, a oliwy do ognia dolewał Rudi Garcia, który co rusz powtarzał (co zresztą robi do dziś), że lider Serie A byłby inny gdyby nie decyzje sędziów. Dodajmy do tego „pola karne, które mają w Turynie 17 metrów” i aż trudno nie zacząć wierzyć w teorie spiskowe o korumpującym wszystkich dookoła Juventusie. Co gorsza, bianconeri musieliby dawać łapówki nie tylko sędziom, ale również ekspertom w La Gazzetta dello Sport, Panorama.it, czy też Sportitalii. Zatrudnieni tam redaktorzy rozsądzili wiele kontrowersyjnych sytuacji na korzyść turyńczyków, ale nie przekonało to prawdziwych tifosich…
– Za każdym razem, kiedy pokonujemy wielki zespół, to oskarża się nas o złodziejstwo. Juventus jest łatwym celem, a my nie godzimy się na taki język i nagminne insynuacje – stwierdził dyrektor zarządzający klubu Giuseppe Marotta. Beppe powinien się jednak do pewnych rzeczy przyzwyczaić, a słowa krytyki po starciach z Romą czy Napoli powinny być dla niego chlebem powszednim. W końcu przez ostatni rok bianconeri o mało co nie utonęli w wiadrze pomyj.
Równo przed rokiem Francesco Totti wspomniał, że Juventus zawsze gra o zwycięstwo i zwykle wygrywa w taki, bądź inny (w domyśle nieuczciwy) sposób. – Kiedy mierzy się z nimi gra się w jedenastu przeciwko czternastu, a małe pomoce od sędziów zawsze się zdarzają – insynuował. Kiedy jednak Roma awansowała kosztem Starej Damy do półfinału Coppa Italia, a sędziowie nie uznali prawidłowo zdobytej bramki przez Federico Peluso nikt o kontrowersjach już nie mówił.
Po derbach Turynu znany polityk Carlo Taormina napisał na Twitterze, że Juventus jak zwykle ukradł zwycięstwo, a sędziowie powinni znaleźć się w więzieniu. Na jego usprawiedliwienie trzeba jednak dodać, że wtedy bianconeri rzeczywiście wygrali po bramce zdobytej ze spalonego. Wielokrotnie zdarza się jednak tak, że do wywołania burzy w szklance wody potrzeba tylko cienia wątpliwości. Brutalna prawda jest taka, że po aferze Calciopoli mało kto patrzy na wydarzenia boiskowe trzeźwym okiem, a częściej szuka uproszczeń, które pasują do danej narracji. Centymetrowy spalony Caceresa staje się ogromnym błędem, którego nie dało się nie zauważyć. Faul Zapaty na Buffonie okazuje się być winą bramkarza, a faul na linii pola karnego nie wystarczy do podyktowania „jedenastki”, bo to piłkarz Juve był faulowany.
Optyka zmienia się jednak gdy to bianconeri są krzywdzeni przez arbitrów. W spotkaniach z Interem i Sampdorią sędziowie mylili się na niekorzyść Juventusu w sytuacjach, które mogły przesądzić o zwycięstwie turyńczyków. Medialne reperkusje? Nie odnotowano. Pójdźmy więc dalej. Kiedy rywal w walce o Scudetto, Roma, pokonał Udinese i Genoę można było podnieść raban i wytykać pomyłki na korzyść Wilków. Nie jestem w stanie przytoczyć jednak słów lamentującego Allegriego, szukającego spisku Marotty czy też pomstującego Agnelliego.
Redaktorzy Calciomercato.com i Panorama.it podsumowali ostatnio wszystkie błędy sędziowskie bieżącego sezonu Serie A. Wnioski? Juventus rzeczywiście dostał kilka prezentów od sędziów, ale gdyby zrobić wirtualną tabelę to Stara Dama ciągle byłaby liderem i co zabawniejsze, miałaby większą przewagę nad Romą niż w rzeczywistości. Włoscy dziennikarze szybko jednak zostali zaszufladkowani przez kibiców jako tuby propagandowe różnych klubów. W Italii bardzo ciężko jest znaleźć autorytet.
Na Juventus zawsze będzie się patrzyło podejrzliwie i jako zadeklarowany fan tego zespołu w pełni to akceptuję. Nagonka i bezpodstawne oskarżenia stają się jednak z biegiem czasu męczące, a każda czara goryczy musi się kiedyś przelać. Turyńczycy dostają taką samą pomoc od sędziów jak inne drużyny i z podobną częstotliwością są krzywdzeni błędnymi decyzjami arbitrów. Fani calcio narzekają, że Serie A widziana jest oczami innych kibiców jako liga drużyn skorumpowanych. Wielu zapomina jednak, że oskarżenia i insynuacje wychodzą od nich samych. Czasem trzeba spojrzeć brutalnej prawdzie w oczy i przyznać: „Juventus jest silniejszy, przynajmniej na razie”.